Na staromiejskim rynku hotelowych mieszkań jest już sporo. Można je poznać po oknach bez firanek i ręcznikach suszących się za oknem. Cieszą się powodzeniem u turystów, zwłaszcza młodych, z chudym portfelem. Kawalerkę z wyremontowaną łazienką (to konieczny warunek), ale z meblami po dziadkach, w Internecie można wynająć już za 100 zł dziennie. Wystarczy wystukać Apartments at the Old City. Obowiązkowym elementem wyposażenia jest też lodówka, więc przedstawiciele wszystkich ras świata spotykają się rano w spożywczym na Piwnej.
Metr kwadratowy mieszkania w tym miejscu potrafi kosztować nawet 40 tys. zł. Za niewielkie 50-metrowe lokum wnuczek może wziąć 2 mln zł. Najpierw jednak dziadek musi je od miasta wykupić, a to – niestety – nie wszystkim się udaje.
Znana aktorka Barbara Horawianka czy Józef Szaniawski, przyjaciel pułkownika Ryszarda Kuklińskiego (także byłego mieszkańca Starówki), do tej pory zabiegają o wykup bez skutku. W kamienicach na Kanonii uwłaszczyć się nie można. Na Starówce wszyscy się znają, więc tuż po „Dzień dobry” zwykle pada pytanie: „Pani już wykupiła?”.
Krzysztof Górski, radny Prawa i Sprawiedliwości, przyznaje, że walka o uwłaszczenie połączyła lokatorów. Na progu transformacji założyli Stowarzyszenie Mieszkańców Starego Miasta, którego on teraz jest prezesem. – Poprzednik, były ambasador PRL w Madrycie, nagle zmarł i ktoś wysunął kandydaturę pana Krzysia. Bardzo przyzwoity człowiek – rekomenduje Hanna Antosiewicz, wdowa po prezesie Aeroklubu PRL, w latach 50. wiceministrze spraw wewnętrznych. W mieszkaniu pani Hanny, przy Kamiennych Schodkach, do tej pory na honorowym miejscu stoi czarno-biała fotografia. A na niej, od lewej: pierwszy sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka, mąż pani Hanny Stefan oraz kosmonauci Jurij Gagarin i Walentina Tierieszkowa.