Pewien fachowiec cytowany przez „Rzeczpospolitą” zauważa, że w wagonach restauracyjnych obsługa jest coraz lepiej ubrana, w PKP Intercity na lepsze zmieniła się kolorystyka wagonów, w toaletach mamy wodę, mydło, ręczniki. A w pociągu z Sopotu do Zakopanego uruchomiono wagon kinowy, w którym można obejrzeć całkiem aktualne filmy. Warto dodać, że filmy ogląda się w komfortowych warunkach, gdyż pociąg ten jedzie wolno. Na pytanie, czy jest możliwość, aby pojechał szybciej, przedstawiciele kolei odpowiadają, że jest, z posiadanych przez nich informacji wynika bowiem, że w Niemczech, Francji czy Hiszpanii są pociągi jeżdżące 200, a nawet 300 km/h. Na razie jednak, jak zapewniają, jest to luksus, na który nie stać nie tylko PKP (ze względu na koszty budowy niezbędnej infrastruktury), ale niestety także pasażerów (ze względu na ewentualne koszty biletów).
Mimo że szybkość pociągów się nie zmienia, na kolei zachodzą inne ciekawe i obiecujące zjawiska. Niedawne wykrycie przez inspektorów sanepidu wielkiego składowiska mięsa do kebabów pod Dworcem Centralnym pokazuje, że kolej robi, co może, aby poszerzyć swoją ofertę i nie ograniczać się do funkcjonowania w niszy, jaką jest przewożenie pasażerów (na czym zresztą od lat ponosi duże straty). Cieszy, że w swoich planach kolej próbuje zejść nie tylko na, ale i pod ziemię. I że nie radząc sobie z przewożeniem pasażerów, pomaga ich przynajmniej wyżywić. W końcu pasażerowie, którzy chcą dokądś dojechać, i tak sami sobie jakoś poradzą, a smacznego kebaba chętnie spróbuje każdy, zwłaszcza jeśli akurat nigdzie się nie wybiera.