Podwójne milczenie
„Niemal całe życie milczałem o najbardziej osobistych sprawach”. Michał Głowiński nie żyje
Wywiad ukazał się w „Polityce” 23 października 2010 r.
Joanna Podgórska: – Słowa: Żyd, gej, przestały już budzić lęk i poczucie wyobcowania?
Prof. Michał Głowiński: – I tak, i nie. Z głębokiego poczucia obcości wyrwałem się po przemianie ustrojowej w 1989 r. Wtedy zmieniła się nie tylko sytuacja polityczna, ale i egzystencjalna. Zaczęto mówić o sprawach, o których trudno było mówić w PRL. A to były akurat rzeczy dla mnie ważne. Oswojenie tematu żydowskiego pochodzenia nastąpiło szybciej. Napisałem na ten temat sporo wspomnień. Teraz, w dość późnym wieku, wydałem autobiografię, w której mówię także o mojej orientacji seksualnej. Dziś to się nazywa coming out, dla mnie to przezwyciężenie tego wyobcowania. W innej sytuacji, zwłaszcza o rzeczach ściśle prywatnych, bym nie pisał. Uznałem jednak, że jeśli chcę wydać książkę poważną i uczciwą, nie mogę na ten temat milczeć, bo to część mojej sytuacji życiowej.
W ciągu 20 lat w Polsce, gdy chodzi o obyczaje, sferę przyzwolenia, nastąpiła zmiana kolosalna. Może nie jest to jeszcze zmiana powszechna. Wystarczy wspomnieć symboliczną już panią minister Radziszewską, która wypowiada się tak, jakby nie rozumiała, w czym rzecz. Jest jak spadek z minionych lat, zabytek. Ale i tak jest lepiej niż za rządów PiS i LPR, gdy gejów zaczęto w Polsce traktować tak, jak przed wojną prawica w Polsce traktowała Żydów. Pisała o tym m.in. Agnieszka Graff. I myślę, że ta analogia jest trafna. Całą grupę społeczną traktuje się łącznie i mówi: patrzcie, jacy oni są ohydni. Można powiedzieć, że słowo Żyd staje się powoli wyrażeniem neutralnym. Słowo gej stanie się nim – miejmy nadzieję – w niedalekiej przyszłości.