Potwierdziła także atrakcyjność samej idei samorządności, która pozwala na ubieganie się o najwyższe stanowiska w samorządzie każdemu, bez względu na wykształcenie czy aktualne wyniki badań lekarskich.
Kandydaci reprezentowali szeroki przekrój społeczeństwa. Oprócz kandydatów zwykłych mieliśmy w ofercie kandydatów przebranych za Elvisów Presleyów, Wiedźminów, rycerzy i kosmitów. Był kandydat udający Jamesa Bonda, kandydat Wilkołak, kandydat Superman oraz rozebrana do rosołu kandydatka leżąca na piasku. Trochę zaskakuje brak w tym zestawie kandydatów Chrystusów i kandydatów Napoleonów Bonaparte, ale to tylko dowód, że w obecnych wyborach mieliśmy do czynienia z kandydatami poważnymi, unikającymi stosowania określonych chwytów.
Nie ulega wątpliwości, że jeśli wyżej wymienieni kandydaci zwyciężą w wyborach, najbliższe cztery lata mogą być dla polskiej samorządności trudnym i bolesnym sprawdzianem. Ale trzeba dodać, że jeśli – mając do dyspozycji takich ludzi – samorządy okażą swoją skuteczność i spełnią jakieś oczekiwania wyborców, będzie to ich autentyczny sukces.
O tym, że sukces w polityce nie przychodzi łatwo, ale jest możliwy, przekonała nas zresztą wizyta Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza w Stanach Zjednoczonych, której celem było spopularyzowanie idei katastrofy smoleńskiej w społeczeństwie amerykańskim i tamtejszych elitach rządzących. Miało temu służyć m.in. spotkanie na miejscu jakiegoś senatora lub jego asystenta, który zgodziłby się z polskimi politykami chwilę porozmawiać. Niektórzy powątpiewali wprawdzie, czy Fotyga i Macierewicz kogoś takiego znajdą, ale generalnie przeważała opinia, że Ameryka to wielki kraj i ktoś taki musi tam być.