Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami zapanowała nerwówka. W 2010 r. z 1 proc. podatku, który obywatele mogą przekazać na wybrany przez siebie dobroczynny cel, TOZ uzbierało prawie 3 mln zł. Zajęło 14 miejsce w rankingu obdarowanych. Wcześniej też plasowało się wysoko. A teraz stanęło przed groźbą, że w 2011 r. nie dostanie złamanego grosza. – Jesteśmy przerażeni – mówił Eugeniusz Ragiel, prezes TOZ. – Zwierzęta z głodu będą zdychały. W nocy nie mogłem przez to spać. Prowadzimy ponad 30 schronisk. Pieniądze z PIT pokrywały 30–50 proc. wydatków naszych oddziałów. Będziemy błagać o przywrócenie na listę. Przecież nie chodzi o przekręt, tylko niedopatrzenie. Cały ponad 20-osobowy zarząd naszej organizacji działa społecznie. Liczymy na dobrą wolę ministra.
Prezes Ragiel bił się w piersi, bo TOZ nie złożyło w terminie sprawozdania merytorycznego z działalności za 2009 r. Dostarczyło tylko finansowe. W rezultacie nie znalazło się na ogłoszonej 15 grudnia 2010 r. liście uprawnionych do otrzymywania 1 proc. podatku za 2010 r. Nie oni jedni.
Mała abolicja
Chodzi o pieniądze szczególne – setną część daniny należnej państwu, o której przeznaczeniu może zadecydować sam obywatel. Stowarzyszenia i fundacje, by z tych pieniędzy korzystać, muszą uzyskać status organizacji pożytku publicznego (OPP). Statusowi temu towarzyszy w zasadzie jeden wymóg – terminowej sprawozdawczości, wprowadzony już w 2004 r. wraz z mechanizmem 1 proc. Nowością obowiązującą od marca 2010 r. jest sankcja za niedopełnienie powinności – wykreślenie z listy uprawnionych. Bat, którego brakowało na niesolidne OPP. Mimo nagłośnienia zmian w prawie wiele OPP zbagatelizowało je. Królowała filozofia „jakoś to będzie”. I było. Do 15 grudnia.
Na liście uprawnionych do 1 proc. nie znalazła się m.in. Fundacja Ewy Błaszczyk Akogo? ani Fundacja dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi Krwinka. Jakub Boczek z Krwinki tłumaczy, że sprawozdanie dostarczyli na czas, ale niepełne. Do spóźnienia przyznaje się też Centrum Edukacji Obywatelskiej w Warszawie. Ale tu sytuacja była wyjątkowa – pracownik ukradł dokumenty finansowe, ma sprawę karną, część dokumentacji trzeba było odtwarzać. Wojciech Arndt, prezes Fundacji Ius et Lex (założonej przez Janusza Kochanowskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej), nie próbuje tłumaczyć niedopełnienia obowiązku żałobą. Przyznaje, że dali plamę.
Na portalach wielu organizacji pozarządowych podniósł się jednak krzyk, że skandal, granda, bezduszność państwa, że ucierpią niepełnosprawni i pokrzywdzeni przez los. Większość tłumaczy, że tylko się spóźnili bądź dostarczyli niekompletne sprawozdania. Ale według ministerstwa dotyczy to zaledwie 700 z owych 2,5 tys. wykreślonych OPP. Aż 1,8 tys. organizacji (niemal co czwarta) nie raczyło się w ogóle rozliczyć z pieniędzy podatników.
– Smutne, że wiele organizacji obudziło się dopiero teraz, gdy doszła sankcja – mówi Marcin Dadel z Sieci Wspierania Organizacji Pozarządowych SPLOT, zarazem członek Rady Działalności Pożytku Publicznego, doradzającej ministrowi pracy w kwestiach OPP. Dadel broni sankcji wobec niesolidnych, spotyka się więc z zarzutem, że nie dba o interes tych, których reprezentuje. – Dbam – replikuje – ale o interes tych organizacji, które rzetelnie traktują swoje obowiązki.
– Kara jest nieadekwatna do skali przewinienia, konsekwencje poniesie kilkuset głuchoniewidomych – argumentuje Grzegorz Kozłowski, prezes Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, które spóźniło się ze sprawozdaniem. – Prawo powinno służyć dobru społecznemu.
Jednak dobrem społecznym jest także transparentność działań OPP, możliwość kontroli. W tym wypadku obywatelskiej, bo ta z urzędu jest iluzoryczna. Departament Pożytku Publicznego w MPiPS do nadzoru nad 8 tys. OPP ma zaledwie trzech urzędników, w dodatku nie jest to ich jedyne zadanie.
Urzędnicy ministerialni chyba sami się przestraszyli skutków ustanowionych sankcji. Nie sądzili, że aż tyle organizacji przegapi bądź zlekceważy prawo. Do 31 grudnia 2010 r. OPP miały czas na reklamacje. – Pani minister uznała, że w interesie podatnika może zastosować małą abolicję, czyli przywrócić na listę te organizacje, które złożyły jakiekolwiek sprawozdania do 15 grudnia 2010 r. – mówił POLITYCE 29 grudnia Krzysztof Więckiewicz, dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. – Ale – zaznaczał – dla tych, które do tego dnia nie dostarczyły sprawozdań w żadnej formie, nie ma zlitowania. Nie można im powierzać pieniędzy publicznych, bo nie są wiarygodne.
To znaczy, że zarząd Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami może spać spokojnie. Szansę powrotu na listę otrzymało około 700 organizacji. 1800 OPP, których abolicja nie obejmie, i tak będzie musiało złożyć sprawozdania, jak zapowiada dyrektor Więckiewicz. Jeśli tego nie uczynią, minister wystąpi do sądu z wnioskiem o skreślenie ich z rejestru OPP.
Sankcja, choć złagodzona, to pierwszy krok ku naprawie. Kolejnym będzie wprowadzenie ujednoliconego wzoru sprawozdań merytorycznych, nad którym prace właśnie dobiegają końca. Wzór pozwoli z grubsza ocenić, ile poszczególne organizacje wydają na przykład na pensje, nagrody, premie, na reklamę, jaką część pieniędzy wykorzystują na niesienie pomocy, a jaką na inne cele. Dziś sprawozdania nierzadko pozostawiają wiele do życzenia. Na przykład to, które sporządził za 2009 r. największy beneficjent 1 proc. Fundacja Dzieciom Zdążyć z Pomocą, liczy zaledwie 8 stron, z czego połowę zajmują zdjęcia. Trudno uwierzyć, że tak wygląda rozliczenie fundacji, która z 1 proc. zebrała ponad 60 mln zł.
Hurtownicy rosną w siłę
1 proc. podatku PIT zbyt często zamiast pożytkowi publicznemu służy osobom prywatnym. POLITYKA zwracała uwagę już rok temu w tekście „Hurtownicy miłosierdzia” (nr 4/10), że sporo OPP stało się właściwie pośrednikami w przepływie pieniędzy na subkonta przyporządkowane konkretnym ludziom: niepełnosprawnym, chorym dzieciom. Rodziny, krewni, znajomi przekazują swój 1 proc. bliskiej osobie. Podobnie część rodzin przekazuje 1 proc. na rzecz przedszkola lub szkoły, do której uczęszcza ich dziecko.
Dziś z grubsza znamy skalę zjawiska prywatyzacji 1 proc. Jesienią 2010 r. Forum Darczyńców (związek organizacji wspierających różne inicjatywy obywatelskie) przedstawiło wyniki badania przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie 400 OPP. Okazało się, że w 2009 r. aż 63 proc. badanych organizacji pozwalało podatnikowi na wskazanie konkretnego odbiorcy pieniędzy. I właśnie te organizacje zbierały najwięcej środków z 1 proc. Niektórzy pytają: co w tym złego? Ano to, że kwoty, które miały wzmocnić OPP, umożliwić im pomaganie na szerszą skalę, trafić mogą do osób niekoniecznie bardziej potrzebujących, ale bardziej zaradnych, umiejących wzruszyć. Polska jest krajem o dużym rozwarstwieniu dochodów. Tym bardziej potrzebne są mechanizmy wyrównywania szans w różnych sytuacjach życiowych (zdrowie, edukacja, pomoc prawna). Zgoda na subkonta jest zgodą na pogłębianie nierówności.
Badania Forum Darczyńców potwierdzają też nasze spostrzeżenia, że postępuje rozwarstwienie wśród OPP – dzięki 1 proc. bogate organizacje stają się jeszcze bogatsze, a biedne ubożeją. Choć w 2010 r. 1,3 mln podatników więcej przekazało swój 1 proc., OPP uzyskały 357 mln zł, a więc mniej niż rok wcześniej (380 mln zł). To skutek m.in. obniżenia stawek skali podatkowej. Ale mimo mniejszej puli pieniędzy wspomniana już Fundacja Dzieciom Zdążyć z Pomocą, pierwsza w rankingu, otrzymała o ponad 6 mln zł więcej (68,2 mln zł) niż rok wcześniej. Na jej konto trafiła prawie co piąta złotówka z 1 proc. Zdążyć z Pomocą to obecnie 12 tys. indywidualnych subkont (rok temu 8,8 tys.). Awansowały też w rankingu stojące za subkontami fundacje szkolne – Rosa (z 15 na 12 miejsce) i Stowarzyszenie Rodziców na Rzecz Pomocy Szkołom Przyjazna Szkoła (z 16 na 8). Tu też liczba subkont rośnie lawinowo. Przyjazna Szkoła ma ich ponad 7 tys., o 2,2 tys. więcej niż 1 stycznia 2010 r.
Chorobę widać gołym okiem. Ale wśród parlamentarzystów i urzędników brakuje śmiałków, którzy chcieliby wziąć się za jej leczenie.
Kosztem solidarnych
Wciąż nie wiadomo, czy w rozporządzeniu ministra, wprowadzającym wzór sprawozdań dla OPP, znajdzie się zapis dotyczący rozliczania subkont. Rada Działalności Pożytku Publicznego jest za takim zapisem. Urzędnicy ministerialni mówią o trudnościach technicznych wynikających z liczby organizacji. – Nie wiem, czy sprawy techniczne nie są tylko zasłoną dymną – zastanawia się Marcin Dadel z RDPP. Wiadomo, że politycy w roku wyborczym wolą unikać konfrontacji, zwłaszcza ze środowiskiem osób niepełnosprawnych, z chorymi dziećmi, których cierpienie pokazane w telewizji chwyta za serce tłumy.
Kiedy wybuchła dyskusja wokół listy uprawnionych do 1 proc., Grażyna Wiącek, mama 24-latka z porażeniem mózgowym, prezeska Mazowieckiego Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym w Mińsku Mazowieckim, poświęciła kilkanaście godzin, by przejrzeć sprawozdania innych stowarzyszeń wykreślonych z tegorocznej listy. Znalazła wśród nich sporo takich, które na etatach mają dyrektorów, księgowych, wydają duże pieniądze na płace oraz imprezy promocyjne. I nie złożyli sprawozdań w terminie.
Stowarzyszenie z Mińska Mazowieckiego skupia 48 rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi. Dwa lata temu członkowie odbyli burzliwe zebranie w sprawie zakładania subkont. – Zwolennicy subkont mówili: skoro my sobie umiemy załatwić, to dlaczego mamy być pokrzywdzeni? – opowiada Grażyna Wiącek. – Więc pytałam: wasze dzieci będą miały, a co z innymi? Jak spojrzycie w oczy mamie Zuzi, która takich możliwości nie ma? Rozstrzygnęło głosowanie. Postanowiliśmy być solidarni i nie uzależniać dostępu dzieci do rehabilitacji od operatywności ich rodziców. Pieniądze dzielimy zgodnie z sumieniem i potrzebami dzieci.
Jednak kilka osób ze Stowarzyszenia ma subkonta w innej OPP. No i dyskusje wciąż trwają. – Wielu ludzi działa na hurra: skoro dają, to bierzmy – mówi Grażyna Wiącek. – Ale to uderza w takie organizacje jak nasza. My nie wydajemy pieniędzy na marketing, bo nas nie stać. Nie mamy płatnych pracowników administracyjnych, speców od PR. A myślę, że gdyby tak pokazać w telewizji naszą Zuzię, to też byśmy na nią zebrali.
Na pewno tak byłoby łatwiej. Solidarnych organizacji jest jeszcze trochę. Ale jeśli nic się nie zmieni, to się wykruszą, wybiorą łatwiejszą drogę. Za rok, może dwa mechanizm 1 proc. będzie nie do naprawy.
Uwaga na listę
Przekazania 1 proc. organizacji, która na rok straciła do niego prawo, nie muszą się obawiać podatnicy rozliczający się z fiskusem elektronicznie przez system komputerowy POLTAX. Nie znajdą swego potencjalnego beneficjenta w tzw. słowniku OPP, który wyświetla się w stosownym okienku podczas wypełniania formularza. Będą mogli wskazać inną organizację.
Osoby, które rozliczają PIT w wersji papierowej, powinny być czujne i upewnić się, czy wybrana przez nich organizacja figuruje w wykazie uprawnionych. Zweryfikowany w wyniku abolicji wykaz można będzie znaleźć w Internecie od 15 stycznia 2011 r. pod adresem: www.pozytek.gov.pl. Na tej samej stronie można zapoznać się ze sprawozdaniami wybranej OPP. Aktualną listą uprawnionych organizacji będą dysponowały także urzędy skarbowe.
MPiPS zapowiada przeprowadzenie szerokiej akcji informacyjnej. Pieniądze z 1 proc. zaadresowane do nieuprawnionej OPP trafią do Skarbu Państwa.
Ich zabrakło
W pierwszej wersji wykazu organizacji uprawnionych do 1 proc. za 2010 r. zabrakło następujących spośród największych beneficjentów podatku za 2009 r.:
1. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce (14 w rankingu)
2. Fundacja Ewy Błaszczyk Akogo? (16)
3. Fundacja dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi Krwinka (27)
4. Stowarzyszenie Sursum Corda (36)
5. Fundacja Świętego Barnaby (44)
6. Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt VIVA (68)
7. Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobami Nowotworowymi (83)
8. Stowarzyszenie Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza (84)
9. Domowe Hospicjum dla Dzieci w Opolu (91)
10. Fundacja Dr Clown (95)
Ministerstwo Pracy zapowiedziało jednak abolicję, która może przywrócić na listę uprawnionych przynajmniej część z tych organizacji.