Nasze prawo często nie nadąża za nowymi zjawiskami społecznymi, nowymi rodzajami przestępstw. Tym bardziej warto zauważyć tę nowelizację. Według National Violence Against Women każde działanie prześladowcy, wskutek którego nękana osoba odczuwa strach i przerażenie, ma zachwiane poczucie bezpieczeństwa, znajduje się na liście działań przyjmujących postać stalkingu - świadomego i złośliwego nękania obiektu swoich uczuć. Osoba dopuszczająca się takich działań to stalker.
Od lat na policję zgłaszały się osoby, które padły ofiarą natrętnych fanów, byłych narzeczonych czy raz spotkanych ludzi. Wymiar sprawiedliwości był jednak bezradny. Dopóki stalker – nękający w ewidentny sposób nie naruszył prawa, nie można było nic zrobić. Czasami sprytny prawnik znalazł jakiś kruczek, a i tak wyrok dla sprawcy zapadał w zawieszeniu i w żaden sposób nie chronił ofiary. To tak, jakby władze do tej pory nie zdawały sobie sprawy, że takie zjawisko istnieje, bądź jak niebezpiecznym procederem jest stalking. Stalker w ekstremalnym przypadku może posunąć się nawet do zabójstwa. Tak było w przypadku Johna Lennona. Zdarzało się również, że ofiara wyczerpana psychicznie, przez tygodnie bądź miesiące doświadczająca bezradności, lęku, często depresji, popełniała samobójstwo.
Do tej pory ofiary cierpiały podwójnie: raz ze strony oprawcy, drugi – przez niewydolny system, który nie potrafił ich obronić. Brakowało odpowiednich przepisów. Teraz oprawcy za złośliwe nękanie grozi do 3 lat więzienia, a w przypadku, gdy ofiara popełni lub będzie próbowała popełnić samobójstwo wskutek nękania – do 10 lat. To na pewno ułatwi ściganie przestępców, a ofiary przestają być już całkowicie bezbronne.