Na mapie świata Magda i Mariusz Majewscy czerwonym kolorem zaznaczyli kraje, w których już byli. Białe plamy można policzyć na palcach. – W Nairobi zatrzymaliśmy się u nauczyciela, który nie miał bieżącej wody – tak jak większość tamtejszych mieszkańców. Dopiero wtedy zrozumieliśmy, dlaczego na lotnisku tłum sprzątaczek kąpał się w umywalkach w publicznej toalecie. Gdybyśmy mieszkali w hotelu, nie dowiedzielibyśmy się tego – opowiada para, która w ramach couchsurfingu objechała sześć kontynentów.
Zmiana waluty
– Couchsurfing jest sprzedawany jako darmocha, ale w rzeczywistości nie jest za darmo – mówi Krzysztof Pacuła, który w ten sposób poznawał Europę i Kaukaz. – Trzeba mieć gotowość dzielenia się, dać coś z siebie. Czasami tak dużo, że nie ma się już siły. Olga, od półtora roku podróżująca wyłącznie couchsurfingowo, opowiada: – Ludzie byli dla mnie dobrzy. Przyjeżdżałam do nich, a oni mówili: tu masz klucze, tu masz lodówkę, mi casa es su casa.
Za pośrednictwem serwisu Couchsurfing.com kontaktują się ze sobą ludzie szukający bezpłatnego noclegu i ci, którzy są gotowi przyjąć pod swój dach podróżnika. Sieć wymyślił Casey Fenton dzięki nietypowej wyprawie na Islandię. Amerykanin wydobył adresy e-mailowe 1500 islandzkich studentów i wysłał każdemu identyczną wiadomość: że przyjeżdża do Rejkiawiku i czy mógłby przenocować. W ciągu 24 godzin dostał kilkadziesiąt odpowiedzi pozytywnych.
– Na Tahiti nocowaliśmy za darmo, a za pokój w hotelu zapłacilibyśmy równowartość tysiąca złotych dziennie – mówią Magda i Mariusz. Bezpłatny nocleg znaleźli też na Seszelach, Kajmanach, Mauritiusie czy Curaçao. Niewielkie koszty napędzają rozwój couchsurfingu.