Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Związkole

Z życia sfer

Za sobą mamy dwa spektakularne wydarzenia: rozróbę podczas bydgoskiego finału Pucharu Polski w piłce nożnej i demonstrację związkowców z KGHM.

Oba miały dramatyczny przebieg, z tym że incydent bydgoski okazał się mniej kosztowny – straty na stadionie wyniosły zaledwie 40 tys. zł, a więc tyle, ile w ciągu miesiąca zarabia przeciętnie czterech zatrudnionych w KGHM.

Uczestnicy w obu przypadkach byli bardzo agresywni, ale na korzyść sympatyków Legii i Lecha przemawia fakt, że podczas zajść nie wysuwali żądań płacowych, potwierdzając ideowy charakter swojego wystąpienia. „Gazeta Polska” od dawna uspokaja, że kibice ci „są promotorami wartości patriotycznych” oraz „tworzą swoiste społeczeństwo obywatelskie”.

Nie da się tego powiedzieć o związkowcach, których agresywne chamstwo to przejaw zwykłej patologii. Efekt jest taki, że normalni ludzie boją się dziś przyprowadzać na związkowe demonstracje rodziny, przyznając, że z dwojga złego wolą pójść na stadion piłkarski, gdzie oprócz patrzenia na bijatykę, mogą także popatrzeć na mecz.

Pod względem bezpieczeństwa Bydgoszcz także wypadła lepiej, gdyż zaatakowani przez kiboli policjanci byli przynajmniej wyposażeni w hełmy, karabiny, tarcze i odzież ochronną. W Lubinie zabrakło wyobraźni, na skutek czego zarząd KGHM do rozmów ze związkowcami przystąpił bez broni i w samych garniturach.

Zdaniem policji, impreza w KGHM w ogóle nie powinna się odbyć, ponieważ siedziba spółki jest obiektem zupełnie nieprzygotowanym do negocjacji ze związkowcami. Jako konstrukcja delikatna, pozbawiona nowoczesnego monitoringu, okien z szybami pancernymi czy opancerzonych drzwi z automatycznie zapadającymi kratami, nie spełnia ona podstawowych wymogów bezpieczeństwa. Dużą lekkomyślnością było pozostawienie wewnątrz nieprzytwierdzonych do podłogi mebli, co stwarzało możliwość rzucania nimi w prezesa i jego zastępców.

Polityka 20.2011 (2807) z dnia 10.05.2011; Felietony; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Związkole"
Reklama