Niezmiernie nas ucieszyło, że artykuł Katarzyny Growiec z „Poradnika Psychologicznego JA MY ONI” o tym, jak rozmawiać, by z rozmowy coś sensownego wynikło, 4 maja 2011 r. w godzinach porannych został przeczytany przez 390 tys. młodych ludzi. To tekst wart lektury, bo interesujący, jasno napisany, a przede wszystkim poruszający niezwykle ważny problem rozumienia siebie wzajemnie. Gigantyczne audytorium, a jeśli choć mały procent tych przymusowych czytelników weźmie sobie wskazania zawarte w artykule do głów i serc, to naprawdę będzie to dla nich – na progu dorosłości – duża rzecz. Zwłaszcza że Polakom tak ciężko idzie dogadywanie się – od sfery politycznej poczynając, na międzyludzkich relacjach codziennych, w których tyle nieufności, wrogości i niezrozumienia, kończąc.
Uczyniono z artykułu (szatkując go na ponumerowane akapity) materiał, który maturzyści mieli przeczytać i – odpowiadając na pytania – dowieść, że zrozumieli to, co przeczytali. Przede wszystkim utrudniono im zrozumienie samego testu, wydając – przyznała to sama Centralna Komisja Egzaminacyjna – niespójne polecenia. W generalnej instrukcji kazano im wybierać tylko jedną z zaproponowanych odpowiedzi, przy konkretnym pytaniu – wszystkie właściwe (a było ich faktycznie kilka).
Poważniejszy problem leży jednak w czym innym. Jakkolwiek pytania wydają się sprytne, to wiele z nich sprawdza co innego, niż sprawdzać powinny. Oto pierwsze: Jaką funkcję pełni seria pytań na początku artykułu? Cóż, rutynowy zabieg redaktorski, eksplikacja problemu, lead, żargonowo mówiąc – haczyk, który połknie czytelnik. Jak każdy wstęp do każdej składnej, logicznej wypowiedzi.