Miasto promuje się sloganem „polski biegun ciepła” – na początku wieku temperatura powietrza prawie zrównała się tu z temperaturą ciała zdrowego człowieka. Najgorszy był ciepły maj 2011 r. w nowym mieszkaniu – to wtedy Aktor się zabił.
W Mieście jest Teatr – spory o jego wizję artystyczną, o obsadę głównych dramatów, jak również szczegóły prywatnych wojen garderobianych między aktorami trafiają tu na czołówki wiadomości i dyskutowane są na przystankach autobusowych. Ale możliwe, że tak się tylko aktorom wydaje, bo Miasto jest niewielkie.
*
Aktor, który w młodości zagrał Janka Praderę w filmie „Siekierezada”, był Dyrektorem Teatru. W wiadomościach miejskich podali, że zostawił list pożegnalny, ale na kartce, w smugach krwi i wódki, było tylko jedno słowo, którego nie dało się odczytać.
*
Ten Aktor był kiedyś sławny ogólnopolsko, dostawał najważniejsze nagrody. Zagrał w kilkudziesięciu filmach. Grał i reżyserował w najlepszych teatrach. Porfiry Pietrowicz ze „Zbrodni i kary” i Jurgen Stroop z „Rozmów z katem” to był on. Albo wrażliwiec, albo bandyta – dwie role stworzone dla niego. To przez moje niebieskie oczy – mówił znajomym w Mieście. Ale od lat jego sława to już było wspomnienie, jeszcze tylko kilka telewizyjnych seriali łączyło go z masową widownią. Przez ostatnie miesiące Aktor był na zwolnieniu lekarskim z posady Dyrektora Teatru, bardzo pił. Nie spał w ogóle albo tylko spał. Do znajomych z Miasta przychodził nocami. I było w nim coś niewypowiedzianego przy kuchennym stole nocą – mówią – jakby chciał rąbnąć w ten stół i zawołać: ja jeszcze, kurwa, żyję! I teraz wam pokażę!
*
Tyle że nie było w nim śladu agresji – wspominają – ciepły, smutno uśmiechnięty, lgnął do ludzi.