Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Zagranie pod uliczkę

Z życia sfer

„Gazeta Polska” podsumowała udział kiboli w wyborach. Nie ukrywa, że udział ten był o wiele za mały.

Gazeta liczyła na to, że kibole obalą rząd Tuska i razem z Jarosławem Kaczyńskim dojdą do władzy. Niestety, ludzie ci zawiedli. „Liczyliśmy, że kibic jest swego rodzaju liderem na dzielnicy czy osiedlu” – pisze autor artykułu „O trwałość sojuszu kibolsko-moherowego”. Okazało się, że nie jest. „Liderzy ruchu kibicowskiego za słabo zawalczyli o wpłynięcie na polityczne wybory sympatyzujących z kibicami chłopaków z osiedla”. W efekcie chłopaki nie poszły do wyborów, a jeśli nawet poszły, to zagłosowały na reprezentowany przez feministki, gejów i transseksualistów Ruch Palikota. Świadczy to niestety o poważnym intelektualnym zamęcie panującym zarówno na osiedlu, jak i w środowiskach do niego zbliżonych.

Obecnie trwa dyskusja, co dalej z koalicją PiS, kiboli i chłopaków z osiedla? „Na prawicy pojawiły się nawet głosy, że zbliżenie PiS z kibicami to był błąd” – alarmuje „GP”. Chociaż moim zdaniem sprawa jest do dyskusji, bo jeśli PiS i środowisko kiboli miały na takie zbliżenie ochotę, to chyba nic złego się nie stało. Do szybkiego zbliżenia doszło i nawet jeśli do końca nie wiadomo, kto kogo przy tej okazji wykorzystał, to najważniejsze, że każda ze stron miała odrobinę satysfakcji. Z tym że niestety czasy mamy takie, że za przyjemność zbliżenia trzeba płacić i nie są to sumy małe.

„GP” ostrzega zresztą, że do kolejnych zbliżeń może w ogóle nie dojść, „bo elity III RP pod przewodnictwem »Gazety Wyborczej« skazały kibiców na likwidację”. Pismo nie ujawnia szczegółów planu ostatecznego rozwiązania kwestii kibicowskiej, ale ostrzega, że „jest to wyrok, od którego nie ma odwołania”. Będzie on wykonany przez media, policję i wszystkie partie skłonne „realizować polecenia Michnika”. Znając redaktora naczelnego „Wyborczej”, nie można mieć wątpliwości, że będzie to wyrok wykonany ze szczególnym okrucieństwem.

Czy przed kibolami i chłopakami z osiedla, do których likwidacji dąży Michnik na czele policji i różnych partii politycznych, rysuje się jakaś przyszłość? Zdaniem „GP”, owszem, pod warunkiem, że PiS i wspierające tę partię środowiska rozpoczną „pracę u podstaw, która poszerzy naszą bazę”. Kto jeszcze mógłby się do tej pracy przyłączyć? „Naszym potencjalnym sojusznikiem jest polska ulica, która za komuny żyła w biedzie, a w nowym ustroju też ma pod górkę” – przyznaje „GP”.

Jest to ciekawa propozycja ożywienia wciąż mało atrakcyjnej, zapuszczonej i często niestety ślepej polskiej ulicy. Ulica ta powinna otrząsnąć się z apatii, a jej osiedlowi liderzy – zająć wreszcie godne miejsce w instytucjach demokratycznych. W przyszłości być może także wejść do Sejmu – jeśli nie drzwiami, to przynajmniej oknami.

Polityka 45.2011 (2832) z dnia 01.11.2011; Felietony; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Zagranie pod uliczkę"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną