Zielona Brama, 10 listopada 2011 r., biuro byłego prezydenta RP Lecha Wałęsy. Mecenas Ewelina Wolańska, dyrektorka biura, jest wyraźnie skonsternowana, gdy słyszy, że chodzi o to, by Wałęsa wniósł coś od siebie do dziennikarskiego portretu żony. Pan prezydent – uważa Wolańska – nie będzie rozmawiał ani o żonie, ani o jej książce. Chwilę jednak rozmawiamy: – Nie wierzyłem, że ta książka powstanie. Że żonie uda się coś takiego wyprodukować. Ponieważ ma tyle obowiązków. No i zawsze była trochę z boku polityki. Tę trudniejszą robotę robiła, żeby było jasne. Ale okazuje się, że wyprodukowano. Jeszcze nie czytałem, ani pół strony, więc sam jestem ciekaw, jak wypadnę w tej relacji żony. Nie wiem, bo często się nie zgadzaliśmy. Oczywiście, kulturalnie.
Uważa, że żona jest od niego bardziej radykalna. Nie w polityce, tak w ogóle – w życiu, co powoduje, że się nie zawsze zgadzają. To nie jest chwyt marketingowy, to autentyczny ambaras. Lech Wałęsa naprawdę nie zna treści książki „Marzenia i tajemnice”, która lada moment trafi na rynek.
Cofanie filmu
– Danuta Wałęsowa to osoba twardo stąpająca po ziemi, nierozpamiętująca, nierozpaczająca, tylko od razu przystępująca do działania. Z zadaniowym podejściem do życia – mówi Piotr Adamowicz, dziennikarz, który opracował książkę byłej prezydentowej. – Jej siłą jest naturalność. Nie dała się sformatować ani specjalistom od obróbki PR, ani mediom. Ją sformatowało życie. Mówi to, co chce powiedzieć. I jeśli chce. Czasami są to sądy bardzo ostre, bezkompromisowe.
Piotr Adamowicz w karnawale Solidarności był pracownikiem związku.