Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Chciał, żeby go chcieli

Samobójstwo jest zaraźliwe. 14-letni Radek był jak wyjęty z książki o wesołym urwisie

Któregoś dnia w sklepie, Radek obwiązał skakanką szyję i powiedział sprzedawczyni: tak się wiesza człowiek, proszę pani. Któregoś dnia w sklepie, Radek obwiązał skakanką szyję i powiedział sprzedawczyni: tak się wiesza człowiek, proszę pani. April L. Sanders / Flickr CC by 2.0
Przy trumnie Radka w domu pogrzebowym w Jaworze stanęła 27-letnia dziewczyna. Żałobnicy słyszeli, jak powiedziała: zaczekaj, niedługo za tobą pójdę. Czy coś w tym sensie.
Samobójstwo jest zaraźliwe, twierdzą suicydolodzy. Jeśli tamten to zrobił – myślą kolejni desperaci, mogę i ja.fractalznet's buddy icon/Flickr CC by SA Samobójstwo jest zaraźliwe, twierdzą suicydolodzy. Jeśli tamten to zrobił – myślą kolejni desperaci, mogę i ja.

W Ameryce, gdy ktoś usłyszy takie słowa, podnosi alarm, i tego, kto tak mówi, psychiatra pakuje do szpitala. Żeby się nie zabił. Ale ludzie mówią różne rzeczy: mam dość tego życia, zbrzydło mi... I żyją dalej. Powiada się, że kto zapowiada odebranie sobie życia, nie zrobi tego, choć znawcy przedmiotu twierdzą, że jest przeciwnie.

Tamta dziewczyna powiesiła się po kilku dniach. W liście pożegnalnym napisała, że od dawna nie mogła znaleźć pracy. Ale pewnie to nie był jedyny powód. W samobójstwach jest zwykle tak, że wewnętrzne nieszczęście, niekoniecznie dostrzegane przez otoczenie, zbiera się, zbiera, aż w końcu wystarczy mało ważny z pozoru fakt, który jest jak naciśnięcie spustu.

Kilka dni później powiesiła się jej koleżanka, pięć lat starsza. Zostawiła dwoje małych dzieci. Była uzależniona od alkoholu i narkotyków. Jakiś powód to jest, choć nigdy nie ma dość ważkiego, żeby terminalnie nie chorując odbierać sobie życie.

Znaki i zdarzenia

Ci, co chcą to zrobić, twierdzą suicydolodzy, prawie zawsze wcześniej o tym mówią. Bo może ktoś pomoże, uratuje, zdarzy się cud. Albo dają znaki.

Któregoś dnia w sklepie, niedaleko od swego domu, Radek obwiązał skakanką szyję, podniósł do góry koniec sznurka i powiedział sprzedawczyni: tak się wiesza człowiek, proszę pani. Albo takie zdarzenie: na kościelnym konkursie rysunkowym Radek rysuje czarną kredką tonący okręt. Rufa przechylona, w wodzie pływają głowy ludzi. – Chcesz nas potopić? – pyta pani z konkursu. – Nie, tylko siebie – odpowiada Radek.

Na kilka tygodni przed śmiercią Radka powiesił się jego kolega ze świetlicy terapeutycznej. 17-latek pojechał w odwiedziny do innego miasteczka. Znaleziono go w lesie, tak jak potem Radka. Był wybitnie uzdolniony plastycznie, ale słabo się uczył, więc ani w liceum plastycznym, ani w ogólniaku nie miał szans.

Polityka 49.2011 (2836) z dnia 30.11.2011; Coś z życia; s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Chciał, żeby go chcieli"
Reklama