Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Pasja według Franza

Czy Franciszek Smuda poprowadzi Polaków do zwycięstwa?

Franciszek Smuda wychodzi z założenia, że mądrość jego profesji nie leży w książkach, kursach, konferencjach, laptopach i statystykach, ale w intuicji i ciężkiej pracy. Oraz szczęściu. Franciszek Smuda wychodzi z założenia, że mądrość jego profesji nie leży w książkach, kursach, konferencjach, laptopach i statystykach, ale w intuicji i ciężkiej pracy. Oraz szczęściu. Michal Tulinski / Forum
Bywa apodyktyczny, archaiczny, niekonsekwentny, szorstki w obyciu, ale ma też cechę, którą piłkarze cenią: Franciszek Smuda nie odpuszcza. Los powierzył mu honor Polaków w turnieju Euro 2012, na który Polska wydała miliardy złotych.
Franciszkowi Smudzie los powierzył honor Polaków w turnieju Euro 2012, na który Polska wydała miliardy złotych.materiały prasowe Franciszkowi Smudzie los powierzył honor Polaków w turnieju Euro 2012, na który Polska wydała miliardy złotych.

Maj 1997 r. Widzew Łódź trenowany przez Franciszka Smudę gra w Warszawie z Legią mecz przesądzający o tytule mistrza Polski. Pięć minut przed końcem Widzew przegrywa 0:2. Smuda skacze przy linii bocznej, macha rękami, zdziera gardło. Z ławki rezerwowych dochodzi go pełen rezygnacji głos: Chyba nie damy rady. Odwraca się, zabija wzrokiem i wrzeszczy: Kto to kurwa powiedział!? Za chwilę Widzew strzeli gola, potem następnego i jeszcze jednego. Sprzątnie Legii tytuł sprzed nosa.

Mówisz: Smuda, myślisz: Widzew, ostatni polski klub w Lidze Mistrzów, 15 lat temu. A także: gra do końca, wydzieranie zwycięstw, odwracanie nieodwracalnego. Brat trenera, Jan, ma w domu nagrane na kasety wszystkie mecze, w których drużyny prowadzone przez trenera Franciszka podnosiły się w beznadziejnych sytuacjach. Perełki w kolekcji: wspomniane trzy gole w końcówce meczu z Legią, dwa w meczu z Broendby Kopenhaga, przesądzające o awansie Widzewa do Ligi Mistrzów, z rozpaczliwym wrzaskiem komentatora Tomasza Zimocha pod adresem sędziego: Kończ pan, panie Turek!

Z nowszych cudów: bramka Rafała Murawskiego w ostatniej minucie dogrywki meczu z Austrią Wiedeń, dająca Lechowi Poznań awans do fazy pucharowej Ligi Europejskiej. – Jakiś czas po tym meczu spotkałem prezesa Austrii. Złapał się za serce i krzyczy: Boże, to znowu pan! Myśmy już pieniądze za awans liczyli. A tu nagle wszystko fffrrruuu! – Smuda trzęsie się ze śmiechu.

Więc gdy spotykają się z Janem, to zawsze jakiś mecz obejrzą. Franz przeżywa wszystko od nowa.

Polityka 01.2012 (2840) z dnia 03.01.2012; Sport; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Pasja według Franza"
Reklama