Bogna ma żelazne nerwy. Dlatego podczas niedawnej wywiadówki w żoliborskim gimnazjum swojej córki zachowała spokój po informacji, że ma zapłacić ponad 600 zł za obowiązkowy udział w tzw. zielonej szkole (zimą zwanej białą). Chodzi o przyjęty powszechnie obyczaj odbywania raz albo i dwa razy w roku wyjazdowego turnusu edukacyjno-rekreacyjnego. Dwóm mamom poleciało kilka łez. A Bogna skupiła się na rozważaniach, który lekarz wystawi córce zwolnienie, żeby usprawiedliwić jej nieobecność na wyjeździe.
Na początku roku szkolnego 2011/12 CBOS zapytał rodziców, ile wydają na naukę swoich dzieci. Wyszło, że na sam tylko start średnio 668 zł. Ile uzbiera się tego przez następne 10 miesięcy? Ano w szkołach publicznych, czyli bezpłatnych, po pierwszym semestrze, w szczycie szaleństwa białych szkół i studniówek, bilans wygląda następująco.
Podręczniki
Według danych CBOS rodzice zapłacili średnio po 364 zł, o 25 proc. więcej niż dwa lata wcześniej.
Dopóki dzieci Krystyny spod Kartuz chodziły do podstawówki, domowy system wyglądał tak: przed klasówką, na przykład z biologii, Krystyna bierze podręcznik syna i robi notatki. Z tych notatek przygotowuje go do sprawdzianu. Dwa lata później z tych samych notatek uczy się do klasówek z córką. Teraz, gdy dzieci uczą się w szkołach innych szczebli, system już nie działa. Ale nawet kiedy działał, córce i tak co roku trzeba było kupować osobny, nowy komplet podręczników. Bo córka to rocznik 1996, który uczy się według zmienionej podstawy programowej. Z rodzinnych analiz wynika, że nowe podręczniki od starych różnią się głównie kolejnością ustawienia materiału.