W oświacie w masie spadkowej po rządach PiS laptopy dla uczniów i nauczycieli stanowić będą ciężar szczególny.
Ostatnią deską ratunku są emerytowani nauczyciele. Mamy kilku fizyków, którzy wiele lat temu u nas pracowali, więc mogliby pomóc. Jednego już sprzątnęła nam sprzed nosa inna szkoła.
Kto może, wypisuje się z zajęć nieobowiązkowych. Rodzice przepisują dzieci z grupy do grupy, byle nie miały dwóch okienek ani nie musiały przychodzić do szkoły na 7:25. Pierwszoklasiści narzekają na plan, a starsi już chodzą w kratkę. Taka codzienność czarnkowej szkoły.
Wyniki zapewne byłyby jeszcze niższe, gdyby za tworzenie testów, przebieg egzaminów, sprawdzanie arkuszy egzaminacyjnych i ogłaszanie wyników nie odpowiadała ta sama instytucja. Obecnie błędy są ukrywane, często powielane w następnych latach, gdyż z powodu braku kontroli zewnętrznej CKE może czuć się bezkarna.
Nie neguję, że kondycja psychiczna młodych jest zła, ale proponowane środki zaradcze bywają czasem gorsze od choroby. Jak ten, który zaproponował Dariusz Chętkowski.
Resort pozostał głuchy na krytyczne uwagi ekspertów, nauczycieli i rodziców, i niezłomnie kontynuuje powrót do przeszłości.
Drodzy Rodzice, Nauczyciele, Dyrektorzy szkół, Przyjaciele, wszyscy, którym zależy na edukacji prześlijcie ten list dalej, protestujcie, nie dawajcie swojej zgody na złe zmiany – cofające nas do czasów PRL.
W myśl nowych przepisów szkolne stołówki mniej solą jedzenie. Za to coraz bardziej je pieprzą.
Czy to dobrze, że będzie bezpłatny, rządowy podręcznik dla wszystkich pierwszaków? Sprawa wydaje się oczywista, a jednak od wielu tygodni trwa wokół tego pomysłu, firmowanego przez premiera i minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską, gorąca awantura.
Darmowy podręcznik dla pierwszaków miał zapewnić rządowi sympatię rodziców pół miliona maluchów. Na razie wpędził ich w nerwy, gdyż zanosi się na kompletną klapę.