Co z pracami domowymi? Ministra znowu miesza. Wycofajcie się z tego cyrku, póki się da
Zmiany w przepisach ograniczających zadawanie prac domowych Barbara Nowacka uzależniła od wyników ewaluacji. Jeśli okaże się, że skutki ograniczeń są dobre, nic się nie zmieni. Jeśli wyjdzie, że jest źle, zakazy mogą zostać zniesione. Wyjaśnienie zostało uznane za rozsądne. Czekamy zatem na wyniki ewaluacji.
Ministra obietnicę tę złożyła rok od wprowadzenia zakazów, czyli w kwietniu 2025. Instytut Badań Edukacyjnych zaczął oceniać, jaki wpływ na wyniki nauczania mają przepisy, które zabraniają w klasach I–III szkoły podstawowej zadawania prac domowych (z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę), a w klasach IV–VIII zakazują stawiania ocen (nauczyciel może zadać, ale nie ma prawa wyegzekwować).
IBE miał też przyjrzeć się wynikom egzaminu ósmoklasisty, do którego przystąpili w tym roku uczniowie, którzy sami decydowali, czy odrabiają prace domowe. Jeśli wyniki okażą się lepsze, zakaz można kontynuować. Taki argument też został uznany za logiczny. Niech zdecydują twarde fakty, a nie opinie.
Nowacka znów namiesza
Nauczyciele spodziewali się, że fakty poznamy w te wakacje. Wyniki ewaluacji miały zostać opracowane najpóźniej w sierpniu, aby ministra mogła podjąć decyzję przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Nauczyciele i uczniowie wiedzieliby, na czym stoją. Zakaz prac domowych albo zostanie przedłużony, albo zawieszony. Trzeciego wyjścia nie ma.
Ministrze udałoby się nie popełnić po raz drugi błędu, że ważne przepisy wprowadza w środku roku, co bardzo dezorganizuje nauczanie.