W egipskich zamieszkach po meczu piłkarskim, w którym drużyna gospodarzy z Port Said – Al-Masry niespodziewanie pokonała faworyta – kairski klub Al-Alhy zginęły 74 osoby, a wielu kibiców i członków służb porządkowych zostało rannych. Nawet zawodnicy musieli salwować się ucieczką z boiska. Walki w Port Said to wydarzenie skrajne, jedna z największych piłkarskich tragedii, ale przemoc, często prowadząca do dramatów, jest częścią świata fanatycznych kibiców piłki nożnej.
Dlaczego? Do wybuchów agresji może prowadzić kilka mechanizmów. Jednym z najistotniejszych jest siła identyfikacji z „własną” drużyną. Zgodnie z teorią tożsamości społecznej ludzie identyfikują się z różnymi grupami i z owej identyfikacji czerpią część swojej pozytywnej samooceny. Uczestniczenie w sukcesie drużyny, której się kibicuje, jest więc źródłem pozytywnych odczuć. Na ten mechanizm wskazywał między innymi Robert Cialdini, obserwując zmiany liczby osób przychodzących na zajęcia w koszulkach drużyny uniwersyteckiej w zależności od tego, czy poprzedniego dnia odniosła ona sukces czy porażkę. Dążenie do pozytywnej samooceny może jednak wiązać się z dyskryminacją, gorszym traktowaniem i ocenianiem „grup obcych”, tj. tych, do których się nie należy - zwłaszcza jednak tych, z którymi nasza grupa jest w konflikcie. Rywalizacja, taka jak na piłkarskim boisku, wzmacnia te skłonności. Traktujemy kibiców przeciwnej drużyny jak wrogów zagrażających naszym interesom, nasila się wzajemna nienawiść i przemoc, zwłaszcza u kibiców drużyny przegranej (a zwykle ktoś przegrywa).
Bardziej radykalne grupy kibiców, często określające siebie mianem „chuliganów” czy „ultras”, identyfikują się ze swoją drużyną bardzo silnie i wiele w nią inwestują.