Które zawody są szczególnie narażone na wypalenie?
Nie zostały dotąd przeprowadzone żadne duże międzynarodowe badania na ten temat, więc należy być ostrożnym formułując wnioski. Ja zajmowałam się głównie służbą zdrowia, a więc lekarzami i pielęgniarkami. Inni psychologowie badają nauczycieli. Być może te właśnie zawody są bardziej narażone na wypalenie, ale może być też tak, że wyłącznie im przyglądamy wnikliwie. I trudno się dziwić – w szpitalach ratuje się ludzkie życie, w szkołach uczy i wychowuje nasze dzieci.
Są natomiast zawody, w których wypalenie pozostaje całkowitym tabu - np. kościoły i kapłani. Niechętnie mówią też o tym korporacje. A przecież nie tak dawno mieliśmy doniesienia o fali samobójstw m. in. we France Telecom. Dopiero po tych tragicznych wydarzeniach, których oczywiście nie da się jednoznacznie powiązać z wypaleniem, zaczęto o tym problemie rozmawiać i tam go badać.
Czy są jakieś czynniki kulturowe, które sprzyjają wypaleniu? W niektórych krajach odnotowuje się więcej takich przypadków? Jak na przykład wygląda sytuacja w USA, gdzie ludzie bardzo dużo pracują, w porównaniu z Europą?
Niestety, znów liczba międzykulturowych badań na ten temat jest za mała, by wyciągać wnioski. Byłam niedawno na konferencji naukowej w Grecji, gdzie prezentowano wyniki prac sponsorowanych przez Unię Europejską i przeprowadzonych w dziewięciu krajach członkowskich. Przyglądano się tam szpitalom i wstępne wyniki rzeczywiście wskazują na różnice pomiędzy placówkami medycznymi w Rumunii i w Wielkiej Brytanii, na niekorzyść tych pierwszych.
Z kolei w krajach azjatyckich odnotowuje się mało przypadków wypalenia zawodowego.