Wojsko od początku wiązało z tą budową wielkie nadzieje. Jak się okazuje – słusznie, gdyż podjęta niedawno decyzja o jej zaprzestaniu przyniesie niebagatelną oszczędność miliarda złotych.
To naprawdę niezły wynik w czasach, w których przerywanie budów przynosi wyłącznie straty. Oczywiście wynik ten nie zostałby osiągnięty bez wcześniejszej decyzji o podjęciu budowy „Gawrona” jako jednostki niezwykle nowoczesnej i horrendalnie drogiej. Nie oszukujmy się, gdyby „Gawrona” zaprojektowano jako okręt dostosowany do skromnych możliwości finansowych polskiej armii, byłby to projekt chybiony, a przerwanie jego realizacji po 11 latach nie przyniosłoby większych korzyści. Być może wtedy w ogóle nie opłacałoby się budowy „Gawrona” przerywać, w wyniku czego „Gawron” zostałby w końcu zbudowany, wykończony i uzbrojony (zdaniem wielu ekspertów, nie wiadomo po co).
Na co pójdzie zaoszczędzony na „Gawronie” miliard, nie wiadomo. Za te pieniądze warto byłoby rozpocząć i przerwać budowę kilku potrzebnych wojsku obiektów. Z prostych wyliczeń wynika np., że przerwanie budowy dwóch kolejnych nowoczesnych korwet (na budowę których wcześniej wydałoby się po pół miliarda) mogłoby przynieść oszczędność aż 2 mld, nie mówiąc o korzyściach wynikających z uratowania od upadłości kolejnych stoczni.
Trzeba zapytać, czy budowę „Gawrona” przerwano we właściwym momencie? Czy z ekonomicznego punktu widzenia nie lepiej byłoby tę decyzję o kilka lat odwlec? Praktyka pokazała, że im dłużej „Gawron” był budowany, tym bardziej rosła kwota potrzebna do jego zbudowania. Gdyby zatem z przerwaniem budowy poczekano trzy lub cztery lata, oszczędności mogłyby być większe.