Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Stowarzyszenie wskrzeszonych bankrutów

Bankruci zakładają stowarzyszenie

Niepokonani podczas spotkania w Rajczy. Niepokonani podczas spotkania w Rajczy. Stanisław Ciok / Polityka
Po bankructwach, po odsiadkach, po wyrokach – przedsiębiorcy poszkodowani przez urzędników państwowych zakładają ruch społeczny.
Stanisław Ciok/Polityka

Pierwszym razem zaprasza do siebie Łukasz, właściciel lokalu Parkowa w Rajczy koło Żywca – ten od deweloperki i cygar importowanych z Czech. Funduje kwatery i wikt przez dwa dni. Ale już Lesław z branży metalurgicznej oferuje się, że drugim razem to on z przyjemnością ugości państwa u siebie w Stalowej Woli, mieście chińskim. Bo tyle chińskich firm penetruje tam obecnie rynek metalu.

Niepokonani 1

Kilkadziesiąt osób siedzi przy stole w głębi długiej i pustej sali bankietowej restauracji Parkowa. Kolacja zamienia im się w terapeutyczną grupę wsparcia – każdy tylko o swojej stracie oraz urzędniku, którego za nią wini. Jest branża turystyczna, mała i wielka skala, jest wulkanizacja i instalacje gazowe, jest budowlanka i hiphopowa firma producencka, bardzo sławna w środowisku. Mówią o sobie: Poszkodowani.

Śniadanie i obiad są bardziej racjonalne – postanawiają mówić o sobie: Niepokonani, bo brzmi ofensywnie. Według urzędników ludzie przy stole w Parkowej to: oszustwa, narkotyki – produkcja i handel, zorganizowane grupy przestępcze, morderstwa.

Są jak ta restauracja – choć mieszkańcy Rajczy są przekonani, że zbankrutowała, Łukasz mocno wszedł tu w gastronomię i odpoczywa po czeskich cygarach.

Cygara: Łukasz i Jurek

Łukasz z wyglądu łagodny, ale zawziął się – nie odpuści urzędolom tych cygar.

Zwykle mówiąc cygaro, ludzie myślą Kuba, a ten pomysł biznesowy opierał się na odkryciu cygar w Czechach. Łukasz miał już wtedy firmę deweloperską – wchodził na rynek południowopolski jak obcy w stado wilków. W deweloperce teren jest od dawna podzielony na strefy łowu, a Łukasz łowił nie na swoim. Z tego powodu w jego firmie bardzo często gościły kontrole państwowe – można przypuszczać, że nasyłane przez branżę.

Łukasz powinien był wiedzieć, że bardziej niż domy emocjonują ludzi cygara.

Były z Czech, więc odpadały koszta transportu z Kuby. Były ładnie opakowane. Były tanie, co wzmagało popyt wśród ubogich polskich smakoszy stylu, a jednak na tyle drogie, że Łukasz i Jurek nieźle zarabiali. Przez trzy miesiące działalności cygarowa firma wpłaciła milion złotych podatku do Skarbu Państwa. A choć teren w używkach też jest podzielony – zjawiali się w firmie mężczyźni w grubej biżuterii i cmokali, że nieładnie wchodzić w handel cygarami tak znikąd – nie to było najgorsze.

W 2009 r. zjawili się celnicy z Bielska-Białej, zakwestionowali cygarowatość cygar i potraktowali je jak tytoń papierosowy. Teoretycznie z jednego rozwiniętego czeskiego cygara dałoby się zwinąć kilka papierosów, a jeśli tak się sprawę ujmie, to akcyza gigantycznie wzrasta. Od tej pory było 12 wygranych przez Łukasza i Jurka spraw sądowych, teraz jest czekanie na termin rozprawy w NSA. Ale firma padła.

Opony: Czesław, Halina i Tomasz

Halina i Tomasz w żałobie, smutno uśmiechnięci. Ich biznes – wulkanizacja przy trasie katowickiej, interes rodzinny od trzech pokoleń. Ich klęska – remont trasy przed Euro 2012. Żałoba jest po Czesławie – ojcu Tomasza, mężu Haliny. Gdy na trasę z energią godną budów socjalizmu wjechały buldożery i walce, Czesław nie przypuszczał, że remont potrwa latami. Nagle odcięty od klientów warsztat wulkanizacyjny, zamiast żywić, pogrążał rodzinę w biedzie. Urzędnicy równie gorliwie domagali się podatków od istniejącego biznesu, co udowadniali Czesławowi, że jego biznes nie istnieje z powodu wyższej konieczności, jaką jest remont drogi krajowej na mistrzostwa Europy w piłce nożnej.

Czesław umarł w dniu, w którym listonosz przyniósł pismo urzędowe o przyznaniu odszkodowania za kilkuletnią nieczynność warsztatu wulkanizacyjnego. Państwo oceniło straty rodziny na 20 tys. zł. Niepokonani cieszą się, że Halina z Tomaszem zdołali przyjechać do Rajczy na inaugurację ruchu społecznego – mówili, że raczej nie przyjadą, bo nie mają na benzynę.

Niepokonani 2

Rozmowy przy stole w Parkowej: Kodeks jest, ale nieprzestrzegany, rozumiesz mnie? Na poziomie gminy urzędnicy bywają niczym rabini – każdy inaczej interpretuje Torę, każdy przekonany o nieomylności. Należy wprowadzić odpowiedzialność urzędnika państwowego za błędne interpretacje przepisów. Niech się mylą na potęgę, tylko tabela odszkodowań za błędne decyzje ma być tak ostra, żeby państwo się nie wypłaciło. Nie no, nie tędy droga, to jest takie bicie piany, rozumiesz mnie?

Marek – branża samochodowa z Wałbrzycha – mówi, że skompromitowani urzędnicy podróżują po Polsce, podrzucani przez hydrę urzędniczą to tu, to tam. Prokuratorka z Wałbrzycha, która przewróciła się na sprawie Marka – powodując jednak upadek jego firmy – wyemigrowała po przekątnej Polski do Białegostoku, gdzie znowu jest prokuratorką. A według Marka powinna stracić posadę.

Marcin – niegdyś duża skala w branży turystycznej – mówi, że Niepokonani powinni unikać oszołomstwa w przekazie. Zdania powinni budować na zasadzie krótkiego konkretu. Chociaż to ciężko, kiedy na człowieku ciąży stygmat pokonanego.

Turystyka: Marcin

Pod koniec lat 90. był wielki w branży, a parę lat później był znanym bankrutem.

Zaczynał w romantycznej manierze firmy garażowej. Studiował historię, ale zarabiał jako pilot turystyczny – rosnący rynek polskich ambicji na podróżowanie poznawał od poziomu pijanych wycieczek autokarowych na mityczny Zachód. Potem Marcin z kolegą wymyślili: nikt w Polsce nie lata na Cyklady, zróbmy Cyklady. Był sukces, w rodzinnej Jeleniej Górze tym bardziej wymierny, że urzędnicy zaczęli firmę Big Blue szanować. Marcin z kolegą chodzili w glorii młodych łebskich.

Tym chętniej w 2003 r. miasto pokazywało ich palcami jako bankrutów. Poszło o cztery niezadowolone turystki w Egipcie. Marcin przekonał się, że tysiące zadowolonych klientów nie pomogą firmie, gdy choć jeden narzekający zgłosi się do państwowego urzędu. Big Blue zapłaciła odszkodowania, ale poszła na dno. Z procesów sądowych Marcin zapamiętał mantry urzędnicze – ekonomika sądowa i doświadczenie sądowe – którymi, jeśli się chce, można wyjaśnić nawet powstanie Wszechświata. Biegła się pomyliła i sąd o tym wie, ale i tak weźmie pod uwagę jej zdanie, bo powoływanie nowych biegłych byłoby za drogie dla budżetu państwa – ekonomika. Umowy pozostaną dowodami, nawet jeśli zawierane były w czasie, którego sąd nie bada – bo doświadczenie sądu wskazuje, że wszystkie umowy są do siebie podobne.

Marcin nie może pracować nawet jako nauczyciel historii, bo ma wyrok więzienia w zawieszeniu. Zbankrutował w wieku 33 lat, a potem stracił lata konia – najlepsze 10 lat w życiu mężczyzny – na sądy. W Rajczy, na spotkaniu Niepokonanych, Paweł mówi Marcinowi: Zgłoś się po zasiłek, w końcu państwo jest ci coś winne. Marcin: Nie rozumiesz, nie mogę prosić, żeby mi państwo pomogło, jeśli najpierw mnie skopało.

Budowlanka: Paweł

Po więzieniu Paweł jest nerwowy. Był w Lubartowie kimś, bo jako młody chłopak wyjechał pracować do Norwegii. Założył tam firmę budowlaną i pieniądze go nie opuszczały. Duże pieniądze, giełdowe też. W Lubelskie wracał w chwale. Jego bardzo dobry samochód widać było na ulicach, jakby był jedyny – kłuł w oczy ten Norweg. Dobre samochody też się psują. Latem 2007 r. Paweł umówił się z mechanikiem na naprawę. Mechanik zginął od ciosów młotkiem blacharskim, jego ciało zakopano w lesie. Paweł zgłosił się na policję sam, w korytarzu na komendzie spotkał Krzyśka, pomagiera tego mechanika. Cześć, cześć – zamienili kilka słów – ty też tu? Po Pawła przyszła policja do domu – pomagier oskarżył go o zabójstwo szefa. Paweł miał mówić: Weź go zakop, ja jadę do domu.

Paweł siedział w areszcie 17 miesięcy. W tym czasie stracił firmę, oszczędności na giełdzie, dziewczynę i norweskie kontrakty. W przeładowanej celi chłopaki dostawali białej gorączki, skakali do siebie z pięściami, a jeden wieszał się w klozecie. Pawłowi złamali nogę. Pawła uniewinnił sam prokurator – trzeci z kolei w jego sprawie – sąd wcale nie musiał się wypowiadać. Pomagier przyznał się do zabójstwa mechanika. Przed Pawłem otworzyły się drzwi celi, był wolny. Tylko że w Lubartowie ludzie przechodzili na drugą stronę ulicy, bo już do Pawła przylgnęło, że morderca. Gazety nawet pisały, że prawdopodobny morderca na wolności. Prokurator obiecywał: Panie Pawle, zaraz to wyjaśnimy. Nie wyjaśniał latami. Paweł pojechał do Norwegii i zarobił wystarczająco, żeby teraz poświęcić się tylko dochodzeniu sprawiedliwości. Żąda 5 mln zł od Skarbu Państwa za bezprawne uwięzienie.

Paweł chce, żeby Niepokonani wchodzili do Sejmu. Żeby powstała służba specjalna tropiąca urzędnicze przewinienia, nieprzemakalna i niezależna od nikogo w państwie. Paweł wpada w nerwy.

Jesteś idealistą – mówi Pawłowi Marcin. I dodaje: Ale to dobrze.

Niepokonani 3

Niepokonani jadą w góry, do kamieniołomów. Kawalkada aut rusza spod Parkowej – kilka terenówek, skromne osobówki, wielkie czarne kombi wulkanizatorów – zwracają uwagę w miasteczku. Poznali się w Polsacie, w programie „Państwo w państwie” – niemal każdy z nich był bohaterem odcinka. Skrzyknęli przez Internet.

Panie premierze, dziękujemy za sól ziemi! – krzyczą do kamery w górskim anturażu. Sól ziemi to oni – premier tak nazywa przedsiębiorców – oni w latach 90. uwierzyli w slogan o braniu życia we własne ręce, wierzą w 20 lat polskiego kapitalizmu; podoba im się tu mimo wszystko. Wielu rozłożyły rządy PiS, gdy ludzi najpierw aresztowano, a potem szukano dowodów ich winy.

Janusz, pilot samolotowy – produkcja zbiorników na paliwo gazowe – o którego pokłóciły się dwa rywalizujące o pieniądze klienta państwowe urzędy legalizacyjne, w związku z tym postanowiły Janusza zniszczyć, o kulach przedziera się przez śnieg, ale nie pozwala sobie pomóc. Albo przejdę – mówi – albo umrę. Razem są twardzi, polubili się. Kolacyjny nastrój terapeutyczny z wczoraj minął.

Przy obiedzie żartują. Kolego Królu Amfetaminy, proszę o sól.

Wypoczynek: Krzysiek

Krzysiek zachowuje mafijny bezruch twarzy „Chłopców z ferajny”. Królem amfetaminy został przypadkowo – do dziś nie pozbył się zdziwienia. W latach 00. prowadził ośrodek wypoczynkowy Kormoran nad Jeziorem Turawskim. W sezonie – wśród wielu gości – był pan Maciek. Szczególnie upodobał sobie Kormorana, powracał jak bocian. Pan Maciek miał ksywę Gruby i był świadkiem koronnym w mafijnych procesach, ale Krzysiek o tym nie wiedział. Gruby sypał kolegów z mafii, ale przy okazji z sypania zrobił sobie interes – proponował przypadkowo poznanym ludziom, że ich nie wsypie, jeśli mu zapłacą łapówkę. Wsypał Krzyśka – był nalot antyterrorystów na Kormorana.

Krzysiek siedział w areszcie, podejrzany o produkcję amfetaminy. A mimo że policja nie znalazła śladu amfetaminy w Kormoranie, mimo że Gruby został przyłapany na braniu pieniędzy za niewsypywanie niewinnych, Krzysiek przesiedział 27 miesięcy. W areszcie – mówi – nie masz żadnych praw. Przez 27 miesięcy nie mógł zobaczyć się z rodziną.

A wypuścili go z dnia na dzień – jakby nic się nie stało. Gruby nadal był świadkiem koronnym. Prokurator, który Krzyśka podejrzewał, wciąż jest prokuratorem. Żurom – branża muzyczna – się temu przy stole w Parkowej przysłuchuje i mówi: Pomówienie.

Hip-hop: Żurom

Żuroma z szacownego grona ludzi interesu w Parkowej wyróżniają tatuaże. Żurom, warszawiak, to w świecie hiphopowym człowiek instytucja. Założył wytwórnię płytową Terror Muzik – estetycznie wszedł w swój czas, biznes wypalił. Młodzi mu przynosili płyty demo, a Żurom decydował, co dobre. Tuż przed 30 urodzinami poszedł na kilka miesięcy do aresztu, podejrzany o handel narkotykami. Według kieleckiej prokuratury, sprzedał w Kielcach 10 kg marihuany i 3 kg amfetaminy. Wrobił go prawdziwy diler narkotykowy, pseudo Jezus.

Teraz Żurom już nie jest właścicielem Terror Muzik. Wydał parę własnych płyt, po więzieniu, w 2008 r. – „Poszukiwany, czyli rap z celi i wolności”. Stracił wszystko – co jakiś czas dzwoni do niego komornik mówiąc, że nalicza procenty od niespłaconych długów. Proszę naliczać – mówi uprzejmie Żurom, bo nie ma z czego płacić. Sąd w Kielcach skazał go na pięć lat, apelacyjny w Krakowie na trzy lata więzienia. Żurom mówi: Jest jeszcze opcja, że pomówił mnie facet, któremu nie wydałem płyty.

Żurom nosi dres z logo wymyślonej przez siebie akcji „Stop pomówieniom!”. W Polsce aresztuje się ludzi na długie miesiące na podstawie pomówień. Żurom to wie. Akcja rozwija się w Internecie – ludzie się wpisują z poparciem; wśród nich raperzy, kilku posłów, sportowcy. Woytaz W.T.Z. rapuje na YouTube: „Nie może być/Musimy to zmienić/Siedzą chuj wie za co/Bo zostali wrobieni”.

Niepokonani 4

Łukasz – kiedyś czeskie cygara, obecnie lokal Parkowa w Rajczy – lubi kino. W sali bankietowej wiszą portrety Marilyn Monroe. W barze James Dean.

Oto ludzie niepokonani – przeżyli nawet śmierć.

PS Zbieżność imienia i nazwiska autora i jednego z bohaterów tekstu jest przypadkowa.

Polityka 16.2012 (2855) z dnia 18.04.2012; Kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Stowarzyszenie wskrzeszonych bankrutów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną