Anna Kwiecień, sołtyska Chałupek, zastrzegła w gminie numer telefonu. Odezwały się nawet szkolne koleżanki, że dobrze wygląda. Opowiadała telewizjom, że: jest 3 marca, godz. 20.57, w pokoju z widokiem na tory oglądają rodzinnie „X Factor”, jak wjeżdżają na siebie – mówiąc językiem tutejszym – Warszawa i Kraków. Gdy ona „robi” kilka pierwszych telefonów, chłopi już lecą w kierunku torów, baby na podwórko sołtyski, gdzie nazajutrz w garażu miały celebrować Dzień Kobiet, bo ósmy wypadał w dniu powszednim, a czwarty był w akurat w sobotę. Już był rozłożony niepsujący się poczęstunek typu kawa, herbata, drożdżowe, jednorazowe kubki. Idealne zaplecze dla pasażerów wychodzących o własnych siłach. Do szkoły we wsi Goleniowy spontanicznie biegną kucharki.
Pierwszy raz w historii Chałupek korkuje się nieasfaltowa droga wiejska. Na ścierniskach parkują limuzyny premiera, posłów tutejszej ziemi, marszałków, trzech wojewodów (wieś leży na styku województw). Obiecywano, odbyto żałobę narodową, urządzono liczne gale, na których wręczano ratującym listy gratulacyjne plus medale „za zasługi dla województwa śląskiego”. Sołtyska pamięta, jak szła przez aulę Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach – a długa owacja jest wrażeniem niesamowitym – i jak musiała uważać, żeby się nie potknąć.
16 pasażerów – mówiąc językiem ratowniczym – zginęło, nie zdążywszy mrugnąć okiem. Okaleczonych zostało co najmniej kilkunastu. Upomina się o nich tylko flaga wbita w ziemię na znak dla przejeżdżających pociągów, żeby zaryczeć klaksonem ku pamięci.