Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

No i fajnie

Z życia sfer

„Piłka nożna jest – a raczej bywa – ciekawym sportem”, zauważa w „Gazecie Polskiej” prof. Zdzisław Krasnodębski.

Ale są sprawy ciekawsze, np. kibicowanie drużynie narodowej, będące według niektórych jedyną dopuszczalną formą patriotyzmu. „Na co dzień wmawia się nam, że narody już nie istnieją, że tylko ktoś zupełnie opóźniony w rozwoju mógłby przywiązywać wagę do swojej narodowej tożsamości, a manifestowanie uczuć narodowych określa się mianem obciachu” – narzeka profesor w artykule „Fajny i niefajny patriotyzm”. Tymczasem na czas Euro manifestowanie tych uczuć zostało dozwolone, a „demony patriotyzmu, egzorcyzmowane przy innych okazjach, zmieniają się w dobre, przyjazne duchy, które usiłuje się wywołać za wszelką cenę”.

Uczony nie ma wątpliwości, że wywoływanie tych duchów to starannie zaplanowana przez władzę operacja, mająca pokazać nowe, „zmodernizowane” oblicze Polski: „W końcu niedawno odbyła się narada naczelnych redaktorów u premiera Tuska. Polska ma udowodnić sobie i innym, że jest »fajna« i »normalna«. W zamyśle miałaby być równie fajna jak redaktor Tomasz Lis i na podobnym luzie”.

Każdy, kto widział w telewizji redaktora Lisa, wie, że zadanie jest szalenie ambitne. Jak słusznie zauważa Krasnodębski, aby Polska była „fajna”, musi najpierw uwolnić się od „niefajności”. „Dlatego też niefajna piosenka »Koko Euro spoko« prawie zniknęła z eteru, co ma być słuszną korektą niesłusznej decyzji Polaków, którzy ją właśnie wybrali” – ubolewa. Po wyeliminowaniu tego utworu atmosfera zrobiła się fajna, sprzyjająca zwolennikom luzu i „zmodernizowanego” patriotyzmu. Polska zaczęła już trochę przypominać redaktora Lisa, choć wciąż wyczuwało się przyciężką nutę, „dobrze ukrytą w barwach narodowych, które mogą symbolizować nie tylko fajny, nieszkodliwy patriotyzm, lecz także patriotyzm niefajny, brany zbyt poważnie”.

Polityka 26.2012 (2864) z dnia 27.06.2012; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "No i fajnie"
Reklama