Palce świerzbią. Wystarczy przecież jeden ruch, jedno delikatne muśnięcie, by mózg zalała fala przyjemności. Ten miły, gładki chłód pod palcami, muskanie opuszkami, szczypanie, pocieranie, uderzanie, naciskanie... Oto świat doznań, od którego trudno się uwolnić. Uzależnia, budzi pożądanie, zmienia sposób naszego życia. Nigdy jeszcze świat technologii nie stał się tak sensualny jak w 2007 r., kiedy w nasze codzienne życie wkroczył wraz z iPhonem na masową skalę... ekran dotykowy. Opium dla zmysłów.
Na początku był drink
Czy taki rozwój wydarzeń wydawał się prawdopodobny duńskiemu inżynierowi Frankowi Beckowi, kiedy w 1973 r. rozmyślał, jak usprawnić sterowanie Super Proton Synchrotronu – dalekiego krewnego wielkiego zderzacza cząstek elementarnych, uruchomionego w CERN ponad 40 lat temu? Na pewno nie. Chodziło przecież o usprawnienie 7-kilometrowego przyrządu naukowego. Zastąpienie skomplikowanego panelu sterowania, pełnego gałek, przycisków i suwaków, czymś prostym i intuicyjnym w obsłudze.
Uruchomiony w 1976 r. synchrotron sterowany był dotykowo, a rok później na targach w Hanowerze inżynierowie z CERN zaprezentowali swój wynalazek w postaci skierowanej do szerszego grona odbiorców niż panel sterowania zderzacza cząstek. Drinkomat pozwalał zrobić sobie drinka przez wydawanie dyspozycji na dotykowej konsoli. Prosty gest pozwalał zdecydować, jakie składniki wymieszać, jakich użyć proporcji. Maszynę skonstruował Alain Guiard, który w CERN zbudował podobne urządzenie komponujące „drinki” dla synchrotronu. Nada się dla naukowców? Nada się dla ludzi.
Czy przez myśl przemknęło wtedy cernowskim inżynierom, że – jak kilka innych ich wynalazków (żeby wspomnieć choć Internet) – wiele lat później ekrany dotykowe zmienią świat?