Scott Schuman, amerykański bloger znany światu jako The Sartorialist, przekonuje: – Każdy lubi wyjść do parku, usiąść sobie na ławce i popatrzeć na przechodzących ludzi. Moje zdjęcia są jak takie siedzenie na ławce i patrzenie na przechodniów. Znaleźć się na jego fotografii to jedno z większych wyróżnień, jakie mogą spotkać wielbicieli mody, to oznaka przynależności do elitarnego klubu najbardziej stylowych postaci świata.
Podczas tygodni mody w Mediolanie, Paryżu i Nowym Jorku „ofiary mody”, czyli aspirujące, ale mniej ważne postaci środowiska, specjalnie dla Schumana wymyślają swoje kreacje i niby od niechcenia włażą mu przed obiektyw. Po Internecie krążą poradniki w stylu „co założyć, żeby zostać zauważonym przez Sartorialista”.
Dodatkowo swoją popularność Schuman potrafił zmonetyzować, zbudował dookoła niej markę i sprawnie działający biznes. Fotografuje kampanie reklamowe dla gigantów w rodzaju Burberry, jego sesje publikuje francuski „Vogue”. Odbitki jego fotografii znajdują się w kolekcjach szacownych instytucji w rodzaju Victoria&Albert Museum w Londynie czy Tokyo Metropolitan Museum of Photography. W 2007 r. tygodnik „Time” umieścił go wśród stu najbardziej wpływowych osób na świecie w dziedzinie designu. Książka, którą wydał w wydawnictwie Penguin, sprzedała się w 100 tys. egzemplarzy. Kim naprawdę jest guru świata mody?
Urodzony w 1968 r. w samym sercu Ameryki, na białym i odzieżowo absolutnie nieekstrawaganckim Środkowym Zachodzie – w Indianapolis – interesował się samochodami i sportem, grał w futbol. – Pasjami czytałem magazyny sportowe – opowiada Schuman. – Sportowcy byli moimi bohaterami. I nie chodziło mi jedynie o ich osiągnięcia na boisku, interesowało mnie całe ich życie.