Blond. Najlepiej do pasa. Opalenizna. Ekstremalna, z solarium. Ciuchy. Bezustanna pogoń za markowymi ciuchami. Nogi, najważniejsze. Szpilki. Makijaż. Ostry. Usta wydatne. Dużo pieniędzy na to wszystko. Facet. Jako sponsor i jako ornament. Marzenie? Zostać modelką (chyba że tancerką, piosenkarką, aktorką, dziennikarką, ale taką z telewizji). Życie? Dorywcza praca – w reklamie, na supermarketowych promocjach, wieczne, półnagie hostessowanie. I epizodycznie coś w rodzaju prostytucji. Sponsoringu.
Młodych kobiet, czasem jeszcze nastolatek, w tym typie są tysiące. Widać je w galeriach handlowych, klubach, u boku gangsterów i artystów, wśród celebrytek i aspirantek na celebrytki, w telewizyjnych konkursach na modelki, piosenkarki i tancerki. Na okładkach prasy nazywanej lajfstajlową i kobiecą, nie mówiąc już o rozkładówkach męskich tytułów. Ba, widać je na salach wykładowych, w recepcjach, w sekretariatach.
Pojawia się ten typ raz po raz w doniesieniach, elektryzujących opinię publiczną. Katarzynie W., już oskarżonej, a przez rok podejrzewanej o zabicie dziecka, media towarzyszyły w jakichś rozpaczliwych próbach zatrudnienia się w charakterze tancerki na rurze, ewentualnie modelki od strojów kąpielowych. Nienaganna uroda 17-latki, która zginęła w Sanoku wraz z 32-letnim bandytą-narzeczonym, do dziś jest przedmiotem internetowych wzruszeń. I najświeższa tabloidowa pożywka – afera z modelkami rekrutowanymi przez starsze koleżanki do ekskluzywnych usług erotycznych za granicą.
Wszędzie te same starannie wypracowane Lolity. Dorastające lalki Barbie.