Gdyby ewolucję polskiego Internetu oceniać po treściwości nagłówków portali rozrywkowo-informacyjnych (w tej kolejności), okazałoby się, że żadnego postępu w ciągu ostatnich kilkunastu lat nie dokonaliśmy. A wręcz cofnęliśmy się w rozwoju. W pierwszych latach nadawania przyszli potentaci – Onet, Interia czy Wirtualna Polska – usiłowali czasem powielać zabawy słowne charakterystyczne dla prasy papierowej, szybko jednak zrezygnowali z tej praktyki na rzecz dosłowności. Na łamach gazet enigmatyczne nagłówki wyjaśnia ich otoczenie: zdjęcie lub ilustracja, nadtytuł, lead, wyimki z artykułu czy nawet umiejscowienie w danym dziale. W sieci stos osamotnionych żartów, metafor i zagadek zachęca wyłącznie do tego, by konkretu poszukać pod innym adresem.
Dlatego już w październiku 2000 r. serwis Onet bardzo konkretnie ostrzegał: „Bin Laden zapowiada dalszą walkę z wrogami islamu”. Dwa miesiące później w kolumnie Gorące Wiadomości serwis informował: „Elektorzy zdecydowali: Bush prezydentem”. Interia pytała: „Unia będzie gotowa do rozszerzenia za 2 lata?”. A nawet prorokowała: „Zagrożona stabilność euro?”. Wirtualna Polska oznajmiała: „Irak posiada broń chemiczną” i straszyła: „Szalone krowy u granic”. By poznać prawdę o świecie, wystarczyło przeskanować wzrokiem stronę główną dowolnego portalu. Same tytuły zawierały dostateczną dawkę informacji, by nie trzeba było w nie klikać. I właśnie dlatego strategię tę zarzucono.
Pewnego dnia w lutym br. serwis Onet eksponował na swojej stronie między innymi takie nagłówki: „Wpadka lidera zespołu Weekend” (wyjaśnienie: w jednym z wywiadów nazwał mieszkańców Turcji „Turcjanami”), „Każda dziewczyna musi ją mieć w swojej szafie” (ołówkową spódnicę), „Piękna, rudowłosa dzikuska w Polsce” (Paramore i Asking Alexandria kolejnymi gwiazdami Impact Festival 2013), „Gwiazdor przygotowuje się na śmierć” (Stephen King nie chce, aby po śmierci inni autorzy kontynuowali jego powieści), „Nieprawdopodobny wyczyn.