Zadanie nr 3 w tegorocznym maturalnym teście poziomu podstawowego z języka polskiego brzmiało:
„Określenie horyzont poznania użyte przez autora tekstu w akapicie 2. to
A. anafora.
B. metafora.
C. porównanie.
D. apostrofa.
Zaznacz poprawną odpowiedź”.
Wiecie, co to anafora? Nie wiecie! Nie załamujcie się. Pytałem redaktorów i dziennikarzy – w końcu zawodowo zajmujących się pisaniem – też nie wiedzieli. Po jaką cholerę ma to wiedzieć 325 tys. tegorocznych maturzystów?
Wiele osób uważa, że wiedza nie szkodzi. Nie zgadzam się z tym poglądem. Głupia, zbyteczna, niepotrzebna wiedza szkodzi. I to bardzo. W życiu jest coś za coś. Jak się ma coś zbytecznego, to prawie zawsze nie ma się czegoś potrzebnego. Młodzi ludzie w tym roku zdający maturę potrzebują bardzo wielu kompetencji, informacji i umiejętności, żeby dać radę w europejskiej i globalnej konkurencji. Dlatego jako ojciec zwyczajnie sobie nie życzę, żeby mojemu dziecku za moje pieniądze zawracano głowę takimi głupotami. Jeżeli szkoła nie ma nic mądrzejszego do zaproponowania dzieciom, to niech już lepiej pobawią się w Indian albo połażą po drzewach.
Prawidłowo nie znaczy słusznie
Jako podatnik jestem wściekły, że moje podatki są marnowane na zaśmiecanie głów młodego pokolenia zbędnymi informacjami. Jako obywatel wstydzę się, że moje państwo zadaje młodym Polakom takie głupie pytania i nawet nie rozumie, iż są one głupie. Jako Polak jestem zaniepokojony, że od anafory (i podobnych pytań) będzie zależało, kto się dostanie na studia lub na jakie, czyli co się z nim dalej stanie, kim będzie mógł zostać w przyszłości i jaki będzie mógł mieć wkład w życie społeczeństwa.