Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Żeby było to drugie

Jak państwo chce nakłaniać rodziców do rodzenia dzieci?

Problem współczesnych, cywilizowanych społeczeństw polega na tym, że dziecko aż nadto stało się inwestycją, projektem, kosztem, nawet ryzykiem. Problem współczesnych, cywilizowanych społeczeństw polega na tym, że dziecko aż nadto stało się inwestycją, projektem, kosztem, nawet ryzykiem. Theres Liebenow / Smarterpix/PantherMedia
Prezydent Bronisław Komorowski, przedstawiając pakiet propozycji, które mają skłonić Polaków do rozmnażania, prostodusznie zapewniał: „Najważniejsze, żeby było to drugie, a potem już leci. Sam wiem”.
Demograficzna inżynieria nie jest sprawą prostą, a gdy wkrada się w nią chaos i niekonsekwencja, skutki mogą być odwrotne do oczekiwanych lub minimalne (jak becikowe).Mirosław Gryń/Polityka Demograficzna inżynieria nie jest sprawą prostą, a gdy wkrada się w nią chaos i niekonsekwencja, skutki mogą być odwrotne do oczekiwanych lub minimalne (jak becikowe).

Prezydencki dokument, przygotowany ze starannością właściwą minister Irenie Wóycickiej, miałby organizować prorodzinne poczynania państwa niezależnie od tego, kto będzie rządził. I po raz pierwszy wydaje się to możliwe; chęć powstrzymania demograficznej katastrofy łączy dziś wszystkie partie. Dowód: nad ustawą wydłużającą urlopy macierzyńskie cały Sejm głosował „za”. To polityczna sensacja.

Z całym mnóstwem problemów opisanych w prezydenckim programie „Dobry klimat dla rodziny” Polska próbuje się mierzyć od lat. Z wieloma – chaotycznie, niespójnie, porzucając reformy i projekty w drodze. Przymierzmy zatem te nowe pomysły do rzeczywistości (dokument zawiera 44 rekomendacje, dają się one połączyć w sześć głównych punktów). Co kto już próbował i dlaczego to nie wyszło? Co ma sens i co ma szanse?

1. Dać odetchnąć podatkowo

Dokument otwiera postulat zmiany w systemie podatkowym. Skoro państwo ma w ręku instrument podatkowy, niechby używało go racjonalnie. Dziś ulgi na dzieci odlicza się od podatku. Prezydent proponuje, by zwiększyć kwoty wolne od podatku wedle zasady: im więcej dzieci, tym więcej dochodów zostaje w rodzinie. Teraz bowiem z przywileju korzystają ci, którzy mają na tyle wysokie dochody, by w ogóle płacić w miarę wysokie podatki. Według GUS blisko połowa rodzin z czwórką dzieci zagrożona jest ubóstwem – ich dochód nie przekracza 2,5 tys. zł miesięcznie, a dopiero przy 5 tys. zł miesięcznie mogłyby odliczyć to, co im się teoretycznie należy.

Oczywiście, skądś trzeba będzie wziąć pieniądze na sfinansowanie nowej ulgi. Czy pod nóż pójdzie podatkowa wspólnota tych małżonków, którzy nie mają (już, jeszcze, w ogóle) dzieci na utrzymaniu?

Polityka 23.2013 (2910) z dnia 04.06.2013; kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Żeby było to drugie"
Reklama