Zdefiniował w ten sposób kluczowy problem polskiego biznesu, polegający na tym, że przez ponad 20 lat przemian nasz kraj nie dorobił się ani jednego Gatesa, na skutek czego żadnym Gatesem obecnie nie dysponuje. Zamiast Gatesów polski biznes masowo zaludnili natomiast – twierdzi prezes PiS w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” – „przedsiębiorcy całkowicie nie innowacyjni, którzy żyją z eksploatowania pracowników niczym chłopów pańszczyźnianych”. Przedsiębiorcy ci z powodu swojej tępoty niczego sensownego nie potrafią wyprodukować, wyzyskują za to pracowników, którym – jak się okazuje – dają pracę tylko po to, żeby nie musieć płacić im wysokich pensji, gdyż musi im starczyć na wille i baseny.
Skąd tylu nastawionych na wyzysk, tępych przedsiębiorców wzięło się w biznesie i doprowadziło go do stanu, w jakim się obecnie znajduje? Jarosław Kaczyński nie ma wątpliwości: „Ma to związek z tym, że po 1989 r. doszło do zjawiska fatalnego: mechanizm selekcji negatywnej, charakterystyczny dla komunizmu, przeniósł się do biznesu”. Efekt był taki, że do robienia biznesów wzięli się najmniej rozgarnięci, za to najbardziej leniwi przedstawiciele dawnej nomenklatury.
Ludzi tych prezes Kaczyński po odzyskaniu władzy zamierza zmusić do rezygnacji z wyzysku i wprowadzenia innowacji. Zapowiada, że jeśli skażony komunizmem biznesmen nie przestanie wyzyskiwać i nie zacznie wprowadzać innowacji po dobroci, zostanie do innowacyjności przymuszony karnymi odsetkami.
Pomysł wywołał w środowisku biznesmenów spory niepokój. Pojawiły się głosy, że finansowe karanie przedsiębiorców, których los już wcześniej ukarał tępotą i brakiem biznesowego pomyślunku, to wyzysk i okrucieństwo. – Nie każdy może być Billem Gatesem. Ja próbowałem, ale okazało się, że nie jestem zbyt lotny, mam słaby charakter ze skłonnością do willi i basenów, w dodatku w przeszłości byłem działaczem PZPR średniego szczebla. Przyzna pan, że wymaganie ode mnie innowacyjności to nieporozumienie – skarży się pragnący zachować anonimowość przedstawiciel biznesu z Małopolski.
Jarosław Kaczyński uspokaja, że „jeśli ktoś mimo nie najlepszej przeszłości i marnego charakteru jest dobrym biznesmenem, to nie ma się czego bać”. Reszta musi się niestety liczyć z karnymi odsetkami oraz innymi poważnymi konsekwencjami. Szczegółów prezes Kaczyński na razie nie przedstawił, ale zdaniem wielu jego zwolenników najsensowniejszym wyjściem byłoby zabranie złym biznesmenom ich willi i basenów.