Siła miłości zwyciężyła sztywne przepisy – zachwycał się przed dwoma laty „Głos Wielkopolski”. 17-letni Piotr wyrokiem sądu w Chodzieży uniknął więzienia za współżycie z 12-letnią koleżanką. Ola zaszła w ciążę. Najmłodsza para w Polsce postanowiła się pobrać. Ojciec oświadczył, że desperacko poszukuje pracy, by zapewnić dziecku wszystko, co potrzebne.
Matka Oli, choć wychowywała swego 2-letniego syna, obiecała córce i zięciowi pomóc, także w tym, żeby Ola po skończeniu pierwszej klasy gimnazjum dalej się uczyła. Matka Piotra też pełna najlepszych chęci. Zaczęło się romantycznie, skończyło, jak było do przewidzenia. Piotr się nie uczy i nie pracuje. Ślubu nie było. Piotr i Ola mieszkają z rodzicami, każde u swoich.
Zwycięstwo bez happy endu
Dziś ciąże u nastolatek to niecałe 6 proc. wszystkich narodzin. W czterech powojennych dekadach normą było 7–8 proc. Dziewczęta najmłodsze, poniżej 15 lat, rodzą ośmioro dzieci na 10 tys. i ta liczba utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie. W miastach i w rejonach bogatszych jest trzykrotnie mniej ciąż u nastolatek niż w biedniejszych – i mniej niż kiedykolwiek dotąd.
Prof. Wiktoria Wróblewska, socjolożka z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej, podaje, że jesteśmy teraz w trzeciej fazie zjawiska. W pierwszej – ciąż u nastolatek było nie tak wiele z racji na normy społeczne dotyczące seksu. W drugiej nastąpiło rozluźnienie owych norm i wzrost liczby ciąż oraz liczby aborcji. W fazie trzeciej inicjacja seksualna zachodzi wcześniej niż w poprzednich, ale stosuje się już powszechnie środki zapobiegające ciąży, co sprawia, że nastoletnich ciąż, statystycznie biorąc, jest mało. Najwyraźniej pigułka jednak zwyciężyła. Choć się jej tego nie ułatwia – gdy do grupy edukatorów seksualnych Ponton zgłosiła się 12-latka i ci zaczęli jej odradzać seks – oświadczyła, że uprawia go już od roku, więc żeby jej nie nawracać.