Żal do miasta ma Tomasz Filipczak. Za nim piękna karta działalności w opozycji jeszcze z lat 70. XX w. W wolnej Polsce był m.in. szefem łódzkiego ośrodka telewizyjnego. Od lat na uboczu, walczy przed sądem o odzyskanie dobrego imienia (zarzuty o malwersacje, nigdy nie przyznał się do winy). Tworzył w podziemiu media i organizował niezależne życie kulturalne. – Jeździłem po kraju, rozmawiałem z tuzami opozycji, Jackiem Kuroniem, Mirkiem Chojeckim, wielkimi pisarzami i reżyserami. Czułem, że żyję. Wracałem do Łodzi i natychmiast wpadałem w duszną atmosferę skłóconego grajdoła – opowiada. – I ta duchota pozostała do dzisiaj.
Wraz z grupą działaczy opozycji demokratycznej po wyborach czerwcowych 1989 r. forsował na prezydenta miasta Jerzego Drygalskiego (z ramienia Łódzkiego Towarzystwa Inicjatyw Społecznych). Premier Tadeusz Mazowiecki wskazał jednak innego kandydata. Pierwszym włodarzem miasta w III RP został Waldemar Bohdanowicz, z wykształcenia geograf, w czasach PRL pracownik handlu zagranicznego. W 1989 r. politycznie związany ze środowiskiem organizowanego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Miał krótką kadencję, niecały rok. Z miejskiego ratusza przeniósł się do gabinetu wojewody łódzkiego.
Strąceni w niebyt
Pierwszym prezydentem z wyboru radnych został znany przywódca łódzkiej Solidarności, chemik z wykształcenia, Grzegorz Palka, jeden z założycieli ZChN, desygnowany na funkcję przez Łódzkie Porozumienie Obywatelskie (wywodzące się z ruchu Komitetów Obywatelskich przy Lechu Wałęsie, a istniejące do dzisiaj).