Reżyser filmowy Bohdan Poręba umarł 25 stycznia. Przez całe życie przywiązywał znaczenie do historii i historycznych symboli, ale trudno powiedzieć, czy ta data miałaby dla niego symboliczne znaczenie. I co byłoby ważniejsze: czy fakt, że 25 stycznia 1491 r. polsko-rusińska koalicja rozbiła Tatarów pod Zasławiem, czy też, że 25 stycznia 1971 r. Edward Gierek zadał stoczniowcom słynne pytanie: „Pomożecie?”. Poręba, jako zwolennik Romana Dmowskiego, sojusznika bardziej widział w Moskwie niż w stolicach państw zachodnich, a Edwardowi Gierkowi był wdzięczny, że umożliwił mu realizację filmu „Hubal”. Uważał Gierka za patriotę.
Słynna, poruszająca scena z „Hubala”. Pasterka w wiejskim kościele, wchodzą żołnierze majora Dobrzańskiego. Kraj przegrał wojnę, ale oni nie złożyli broni, odstawili ją na chwilę, aby pomodlić się o wolną ojczyznę. „Hubal” wszedł na ekrany w 1971 r. Nawet przeciwnicy Poręby musieli przyznać, że film jest świetny, perfekcyjnie zrealizowany, trzymający w napięciu i wzruszający. Dla reżysera najważniejsze było, że tym dziełem ogłosił „amnestię dla historii”, odkłamał, co zakłamywano. Historycy co prawda wytykali, że film zbytnio gloryfikuje hubalowców, a autor scenariusza Jan Józef Szczepański wycofał swoje nazwisko, bo nie godził się na zmiany dokonane przez reżysera, ale sukces Poręby nie podlegał dyskusji. „Hubalem” wszedł do historii polskiego kina. W kinach obejrzało ten film 12 mln widzów. W telewizji wielokrotnie więcej, bo dzieło jest nieustannie powtarzane z rocznicowych okazji.
Wyreżyserował 19 filmów, ale tylko dwa po upadku starego systemu: w 1991 r. tuż przed rozpadem ZSRR „Siwy dym” z gatunku fantasy, w koprodukcji polsko-radzieckiej, i „Zmartwychwstanie” – widowisko dla telewizji Trwam na podstawie sztuki poetki Lusi Ogińskiej, żony ulubionego aktora Poręby, Ryszarda Filipskiego.