Społeczeństwo

Problem szatana

Polityka
Fakty są takie, że gdy ten numer POLITYKI pojawi się w kioskach, do wyjścia Mariusza Trynkiewicza z więzienia pozostanie tylko sześć dni.

O rosnącym niebezpieczeństwie, jakie swoim wyjściem z zakładu stworzy on na obszarze całego kraju, od tygodni informują media, politycy, prawnicy i psychologowie. Ich zdaniem wypuszczony na wolność Trynkiewicz jest zdolny do nie wiadomo czego, dlatego z dużym prawdopodobieństwem może coś zrobić albo nie. Nikt nie wierzy, że rząd Tuska zdoła go powstrzymać, a chora służba zdrowia, kierowana przez ministra Arłukowicza – uzdrowić.

Panuje przekonanie, że dla Trynkiewicza w porządnym kraju miejsca nie ma, dlatego nie wyklucza się, że może on zostać przez społeczeństwo złapany i przykładnie zlinczowany.

Próbuje się nas uspokajać informacjami, że w więzieniu Trynkiewicz przeszedł terapię, a nawet objawił pewien talent w dziedzinie rysunku. Możliwe, ale przecież fakt, że Trynkiewicz wziął się do uprawiania sztuki, to najlepszy dowód, że nadal ma ze sobą problemy i nie jest zupełnie normalny. Lekarze znający Trynkiewicza nie pozostawiają złudzeń: mimo przebytej w więzieniu terapii ten człowiek po opuszczeniu więzienia może pojawić się wszędzie.

Podobno najbardziej zagrożona jest aglomeracja śląska, którą kilkanaście dni temu zbulwersowała informacja, że Trynkiewicz może w niej zamieszkać. Główne wydania wiadomości największych stacji telewizyjnych pokazały drastyczne i budzące grozę zdjęcia klatki schodowej i mieszkania, w którym Trynkiewicz może zacząć w biały dzień przebywać, jeśli nikt go nie powstrzyma. Zagrożeni sąsiedzi (mówi się, że mogą znajdować się wśród nich także przyszłe ofiary Trynkiewicza) wraz z miejscową władzą przystąpili już do akcji protestacyjnej mającej na celu niewpuszczenie Szatana z Piotrkowa na teren aglomeracji.

Część opinii publicznej ze zdziwieniem przyjęła informację, że w normalnym demokratycznym kraju Trynkiewicza nie można ponownie zamknąć, dopóki nie popełni jakiegoś przestępstwa.

Polityka 6.2014 (2944) z dnia 04.02.2014; Felietony; s. 4
Reklama