Politycy PiS i Solidarnej Polski podkreślają, że nie są przeciwko kobietom ani brodom pod warunkiem, że występują w telewizji oddzielnie. Kobieta w połączeniu z brodą jest ich zdaniem sprzeczna z polskim systemem wartości, obowiązującą u nas religią i nie mieści się w politycznym mainstreamie. Zresztą niebezpieczeństwo zaistnienia kobiety z brodą środowisko polityczne skupione wokół prezesa Kaczyńskiego przewidziało już ćwierć wieku temu, gdy trwały reformy Balcerowicza.
– Przeczuwaliśmy, że tak gwałtowna transformacja musi doprowadzić do wynaturzeń – wspomina były działacz Porozumienia Centrum, dziś poseł PiS.
Lewica kobietę z brodą popiera. Uważa, że powinno się ją szeroko promować, także w mediach publicznych, dlatego że wyraża określone żywotne interesy. Zdaniem SLD kobieta ze zdrową, bujną brodą jest uosobieniem wolności, a także wyrazem naszych dążeń do Europy bez żadnych granic. Alternatywą dla niej są jedynie obdarzeni rachitycznym zarostem liderzy narodowców i prymitywnie wygolony prezydent Putin.
Ludowcy zajmują stanowisko kompromisowe i uważają, że każda baba jest dobra i może mieć nawet brodę pod warunkiem, że jest z niej pożytek w gospodarstwie. Chociaż w opinii liderów PSL lepsza byłaby baba z wąsami, bo nawiązywałaby w ten sposób do tradycji ruchu ludowego i premiera Witosa. Z tym że w opinii niektórych ludowców najlepsza byłaby baba goła, czyli taka, jaką Pan Bóg stworzył. Panuje opinia, że goła baba jest bardziej naturalna, tania, nie zawiera sztucznych dodatków, nikogo nie obraża, a przy tym daje dużo zadowolenia, gdyż jest zgodna z szerokimi aspiracjami i dążeniami chłopów.
– Taka baba jest symbolem cywilizacji życia. I to życia na całego – przekonuje mnie ważny polityk PSL.