Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Figle w łożu madejowym

Pejcz, kajdanki, zabawa bólem. Za co Polacy kochają sadomaso?

Co siódmy Polak lub Polka lubi czasem zostać związany albo związać partnera. Co siódmy Polak lub Polka lubi czasem zostać związany albo związać partnera. David Terrazas Morales / Corbis
W drogich klubach i tanich domach publicznych, na prywatnych urodzinach i służbowych imprezach. Polska ludowa entuzjastycznie i masowo poszła w sado-maso.
Katarzyna Orsini i Marcin Skulimowski przekonują, że BDSM to odmiana Kamasutry, ale też rodzaj życiowej filozofii.Piotr Małecki Katarzyna Orsini i Marcin Skulimowski przekonują, że BDSM to odmiana Kamasutry, ale też rodzaj życiowej filozofii.

Branża rozrywkowa recytuje: modę na gadżety typu pejcz i kajdanki wykreował światowy bestseller „50 twarzy Greya” i kilkanaście kolejnych, podobnych. Chodzi o erotyczną zabawę bólem. Ale też oddawaniem się, zaufaniem. Te sprawy. Branża cytuje z upodobaniem recenzje, jakie miała książka – o rewolucji w sypialniach, erze wolności, wielkim eksperymencie, także w sensie społecznym.

Poszło w lud, więc właściciele klubów wyszli naprzeciw zapotrzebowaniom. W podwarszawskim Wawrze w modnym aktualnie Usta Swingers Clubie są to: ulokowane w specjalnym, osobnym pokoju dyby, haki, łańcuchy, klatka, koziołek, łoże madejowe, ławeczki. Oraz: maski, obroże, pejcze, bicze, dilda (penisy przypinane pasami do bioder).

– Robię w tej branży od lat i czuły jestem na nowości. Mnie to sado-maso zainteresowało stosunkowo późno, ale Polska się otwiera i szybko chce dogonić świat. Ludzie przychodzą i pytają o klimat BDSM – tłumaczy zarządzający klubem Paweł. Klienci mogą wypróbować sprzęt, zamykając się w studiu parami albo ­zapraszając do wspólnej zabawy ­innych. Koszt wejściówki do pokoju Greya zaczyna się od 200 zł, jeśli para wynajmuje klub na cały dzień – nawet 10 tys. O zabawę z gadżetami upominają się też klienci w mniejszych miastach, na przykład pod Białymstokiem. W przybytku na uboczu pracuje Iva, trochę kelnerka, trochę masażystka. Kilka miesięcy temu usłyszała pierwsze takie zamówienie: ma być trochę sado-maso, jak w Greyu. – Nie do końca wiedziałam, o co chodzi, więc poszłam do właściciela. Doradził, żebym wzięła ładowarkę od Nokii i spuściła klientowi łomot – opowiada Iva. – No i teraz przychodzi tylko dla mnie.

Ale ponieważ zainteresowanie rośnie, właściciel lokalu pod Białymstokiem również rozważa kupno profesjonalnego sprzętu.

Polityka 30.2014 (2968) z dnia 22.07.2014; Społeczeństwo; s. 25
Oryginalny tytuł tekstu: "Figle w łożu madejowym"
Reklama