Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Śmierci najmniej obawiają się ludzie głęboko wierzący i zdeklarowani ateiści

„Taniec ze śmiercią”, Frans Francken młodszy „Taniec ze śmiercią”, Frans Francken młodszy The Bridgeman Art Library / Getty Images
Prof. Tadeusz Gadacz, filozof, o tym, czym jest śmierć dla wierzącego i ateisty i czego może ona nauczyć żywych.
„Triumf śmierci” , Pieter Bruegel (starszy)Wikipedia „Triumf śmierci” , Pieter Bruegel (starszy)

Joanna Podgórska: – Lekarz hospicyjny, który od lat towarzyszy umierającym, mówi w wywiadzie dla POLITYKI, że śmierci najmniej obawiają się ludzie głęboko wierzący i zdeklarowani ateiści. Dlaczego tak jest?
Prof. Tadeusz Gadacz: – Bardzo trudne i zaskakujące pytanie. W tym pierwszym przypadku wszystko zależy od tego, jak się definiuje człowieka wierzącego i jego wiarę. Wiara to nie jest matematyczna pewność. Gdyby nią była, nie byłaby wiarą. Nie mówilibyśmy, że wierzę w życie pośmiertne czy zmartwychwstanie, ale jestem ich pewien. Do wiary przynależne jest zwątpienie. Dlatego zazdroszczę tym, którzy mają taką wiarę, że są jej absolutnie pewni.

Czy wiara może oswajać lęk przed śmiercią?
Myślę, że tak. Najlepszy dowód potwierdzający tę intuicję to fakt, że wielu ludzi, którzy albo zmagali się z Bogiem za swojego życia, albo uważali się za sceptyków, gdy nadchodzi śmierć, zmienia pogląd. Zbliżają się do wiary, religii. Często też proszą, by w tej ostatniej drodze towarzyszył im ksiądz. Z ateistami może być podobnie. Trochę jak w dowcipie opowiadającym o człowieku, który zapukał do bram niebieskich. Święty Piotr pyta: kto tam, i słyszy odpowiedź: ateista. Zdumiony tą odpowiedzią, idzie do Boga pytać, co ma zrobić, bo taka sytuacja jeszcze się nie zdarzyła. A Bóg na to: powiedz mu, że mnie nie ma.

Mnie się to kojarzy ze stwierdzeniem ateisty: Jeśli Boga nie ma, to dzięki Bogu, ale jeśli Bóg jest, to nie daj Boże.
To powiedzonko z czasów PRL, w których ateizm wydawał się czymś naturalnym, ale język, którym posługiwali się ateiści, był religijny. Bo ten ateizm nie był autentyczny, ale odgórnie narzucony.

Polityka 44.2014 (2982) z dnia 28.10.2014; Rozmowa Polityki; s. 12
Reklama