Niekulturalne chwyty
Kontrowersyjna działalność białostockiego Stowarzyszenia Teatr TrzyRzecze
[Artykuł został opublikowany w Tygodniku POLITYKA w maju 2015 roku]
Stowarzyszenie z Białegostoku, głośno walczące z przejawami rasizmu w mieście, to albo najbardziej prześladowani działacze pozarządowi w Polsce, albo wyjątkowo sprytni finansowi żonglerzy.
Według pierwszej wersji stowarzyszenie Teatr TrzyRzecze w Białymstoku nie mogło po prostu już dłużej działać. Jego członkowie ośmieszyli, a w rezultacie doprowadzili do zwolnienia, jednego z białostockich prokuratorów, ujawniając w mediach jego tłumaczenie, że swastyka to hinduski symbol szczęścia. W stowarzyszeniu zaczęły się kontrole, obcinanie miejskich dotacji, donosy, węszenie prokuratury, a nawet śledzenie.
Dlatego od kilku miesięcy są już na stałe w Warszawie, bo stolica, wolna od uprzedzeń i układów, przyjęła ich z otwartymi rękami. Tydzień temu w wyremontowanym przez siebie budynku kina Tęcza na Żoliborzu zainaugurowali działalność. Było oficjalne otwarcie i warszawska premiera spektaklu „Dziesiona”, na którą zaprosili media, przyjaciół, oficjeli, a nawet członków spółdzielni mieszkaniowej, od której wynajmują budynek. – Zrobili na nas bardzo dobre wrażenie. Zaproponowali atrakcyjny czynsz, wzięli na siebie koszty remontu, zapewniali, że ich działalność będzie ambitna i nieuciążliwa dla mieszkańców – przyznaje Barbara Hruszowiec, prezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Żoliborz Centralny.
– Oni zawsze bardzo pięknie i przekonująco potrafili mówić o swoich ideach – mówią ci, którzy bezskutecznie od wielu miesięcy próbują odzyskać od stowarzyszenia należne długi. Fundacja Batorego, Fundusz Pożyczkowy PafPio, Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych, prywatni przedsiębiorcy, banki, urzędy – mniejsze i większe kwoty, które złożyły się razem na 14 zarzutów prokuratury Białystok-Północ dla prezesa stowarzyszenia Teatr TrzyRzecze za oszustwa na łączną kwotę ponad 700 tys.