Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Miriam Problem

Miriam Shaded chce sprowadzać do Polski syryjskich uchodźców

Niektórych urzędników wkurzało, że podczas spotkań na każde ich pytanie, wątpliwość albo krytykę Miriam od razu łzawiły oczy. Niektórych urzędników wkurzało, że podczas spotkań na każde ich pytanie, wątpliwość albo krytykę Miriam od razu łzawiły oczy. Krystian Maj / Forum
O tym, jak 29-letnia Miriam Shaded z dziewięcioosobowej polsko-syryjskiej rodziny postanowiła sprowadzić do Polski syryjskich uchodźców, sprowadzając na siebie jednocześnie falę krytyki, jak i zachwytów.
Plan przekonania polskich władz do sprowadzenia Syryjczyków rozpisała sobie w punktach.Jakub Kamiński/PAP Plan przekonania polskich władz do sprowadzenia Syryjczyków rozpisała sobie w punktach.

Problemy z nią zaczęły się, zanim się jeszcze urodziła. – Pani może nie przeżyć tej ciąży – mówili matce lekarze, z niepokojem patrząc na jej słabe wyniki badań.

– Jak może pan przedkładać kolejne dziecko ponad życie i zdrowie własnej żony? – pytali ojca lekarze, z wyrzutem patrząc na Syryjczyka, który wykorzystuje ponad siły biedną polską kobietę.

Ale między matką a ojcem od początku była zgoda. Matka przeżyła, donosiła ciążę, a dziecko urodziło się zdrowe. Był 29 czerwca 1986 r. Dziecko, czyli właśnie Miriam, najmłodsza z siódemki rodzeństwa. Przyszłaś na świat w szczególny sposób i Bóg ma wobec ciebie szczególne plany – mówiła jej matka.

Minęło 29 lat. W lipcu, po wielu miesiącach negocjacji z rządem i wystąpień w mediach, jako prezes nieznanej wcześniej nikomu Fundacji Estera, Miriam Shaded doprowadziła do sprowadzenia do Polski 60 chrześcijańskich rodzin z ogarniętej wojną Syrii.

Ojciec Moner Shaded do Polski trafił za dobre wyniki w nauce. Były lata 70., a on był tuż po maturze. Rodzinny Damaszek zamienił na szkołę językową w Łodzi, potem na elektrotechnikę w krakowskiej Politechnice, aż w końcu na Politechnikę Warszawską. Ale zanim jeszcze zdążył skończyć polskie studia, już wiedział, że Bóg szykuje wobec niego inne, nieelektrotechniczne plany. Po pierwsze dlatego, że poczuł powołanie – zaczął więc chodzić po akademikach i głosić wśród studentów Słowo Boże, zresztą zgodnie z rodzinną tradycją, w której było wielu protestanckich duchownych i misjonarzy. A z drugiej strony dlatego, że poznał w Polsce żonę, malarkę po ASP, Stenię, z którą również religijnie było mu po drodze.

Razem działali w organizacji Ruch Nowego Życia, która przemieniła się potem w prowadzony przez pastora Monera prezbiteriański Kościół Dobrego Pasterza, a w międzyczasie rosła im rodzina.

Polityka 31.2015 (3020) z dnia 28.07.2015; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Miriam Problem"
Reklama