Miriam Problem
Miriam Shaded chce sprowadzać do Polski syryjskich uchodźców
Problemy z nią zaczęły się, zanim się jeszcze urodziła. – Pani może nie przeżyć tej ciąży – mówili matce lekarze, z niepokojem patrząc na jej słabe wyniki badań.
– Jak może pan przedkładać kolejne dziecko ponad życie i zdrowie własnej żony? – pytali ojca lekarze, z wyrzutem patrząc na Syryjczyka, który wykorzystuje ponad siły biedną polską kobietę.
Ale między matką a ojcem od początku była zgoda. Matka przeżyła, donosiła ciążę, a dziecko urodziło się zdrowe. Był 29 czerwca 1986 r. Dziecko, czyli właśnie Miriam, najmłodsza z siódemki rodzeństwa. Przyszłaś na świat w szczególny sposób i Bóg ma wobec ciebie szczególne plany – mówiła jej matka.
Minęło 29 lat. W lipcu, po wielu miesiącach negocjacji z rządem i wystąpień w mediach, jako prezes nieznanej wcześniej nikomu Fundacji Estera, Miriam Shaded doprowadziła do sprowadzenia do Polski 60 chrześcijańskich rodzin z ogarniętej wojną Syrii.
Ojciec Moner Shaded do Polski trafił za dobre wyniki w nauce. Były lata 70., a on był tuż po maturze. Rodzinny Damaszek zamienił na szkołę językową w Łodzi, potem na elektrotechnikę w krakowskiej Politechnice, aż w końcu na Politechnikę Warszawską. Ale zanim jeszcze zdążył skończyć polskie studia, już wiedział, że Bóg szykuje wobec niego inne, nieelektrotechniczne plany. Po pierwsze dlatego, że poczuł powołanie – zaczął więc chodzić po akademikach i głosić wśród studentów Słowo Boże, zresztą zgodnie z rodzinną tradycją, w której było wielu protestanckich duchownych i misjonarzy. A z drugiej strony dlatego, że poznał w Polsce żonę, malarkę po ASP, Stenię, z którą również religijnie było mu po drodze.
Razem działali w organizacji Ruch Nowego Życia, która przemieniła się potem w prowadzony przez pastora Monera prezbiteriański Kościół Dobrego Pasterza, a w międzyczasie rosła im rodzina.