Rządzenie przez dzielenie
Dlaczego politycy tworzą sztuczne podziały w społeczeństwie
Referendum secesyjne podzieliło Brytanię tak, jak referendum akcesyjne kiedyś podzieliło Polskę. Secesja brytyjska jest oczywistym gospodarczym i politycznym absurdem, tak jak polska akcesja była historycznie oczywistą oczywistością. Ale oba referenda były potrzebne politykom. I podobnie jak wiele sztucznie tworzonych bytów zaczęły żyć własnym życiem.
Decyzja w sprawie referendum secesyjnego nie miała wiele wspólnego z secesją. Cameronowi szło o lepszą pozycję Brytanii w negocjacjach z Brukselą, o zepchnięcie do narożnika secesjonistycznego UKIP Nigela Farage’a, który odbierał konserwatystom głosy, i o wzmocnienie pozycji premiera w jego partii. Kiedy jednak referendalny Frankenstein został już przez Camerona stworzony, to zerwał się ze smyczy. I przestał się oglądać na swojego twórcę.
Fantazmat podziału
Skoro premier zapytał – każdy, kto chciał się liczyć, musiał udzielić jakiejś odpowiedzi. Więc wszyscy politycy zaczęli kalkulować. Z punktu widzenia polityków i grup politycznych pytanie: zostać czy wyjść?, miało małe znaczenie w porównaniu z pytaniem: za czym się opowiedzieć, czyli być za wyjściem czy za pozostaniem? Dla brytyjskiej klasy politycznej secesja stała się tym, czym dla klasy politycznej w Polsce była najpierw dekomunizacja (z lustracją), potem IV RP, a wreszcie „zamach smoleński” – polaryzującym fantazmatem, tożsamościowo dzielącym wyborców w sposób na tyle angażujący emocje i wyobraźnię, by wykluczyć racjonalne myślenie.
Taki fantazmat ma tę zaletę, że jest wystarczająco nieostry i odległy, by nie trzeba się było wdawać we frakcjonujące społeczeństwo szczegóły.