Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Urodziła dziecko z wadą rozwojową, bo lekarz podjął decyzję za nią. Takich przypadków jest więcej

Flickr CC by 2.0
Jak okrutny był lekarz, który za rodziców podjął decyzję o życiu: ich dziecka i ich samych.

Pamiętam tę matkę jak dziś. Spałyśmy wszystkie w szpitalu, na podłodze w kuchni. Było nas kilkanaście. W większości niedawno po porodzie, w połogu. Z wielkiego kosza bezustannie wysypywały się zakrwawione podkłady. Starałyśmy się na noc tak układać karimaty, by nie dotykać kosza głowami.

Ale jej było wtedy wszystko jedno. Leżała na podłodze i wyła, zaciskając ręce na brzuchu. Jej synek leżał spokojnie w sali obok, leżał i patrzył. Pamiętam, że miał czarne oczy i długie, mocne rzęsy.

Kilka dni wcześniej zaniepokoiło ją, że dziecko jakoś mało gaworzy. Właściwie się nie rusza, tylko leży, a przecież noworodki wykonują mnóstwo nieskoordynowanych jeszcze ruchów. Do tego mały niechętnie pił mleko. Czasem wydawało jej się, że jakby nie miał siły przełykać, tylko leżał i patrzył, ale szybko odpędzała od siebie czarne myśli. Pediatra zaproponował jednak konsultację w instytucie.

W szpitalu zaproponowano na początek profesjonalną naukę przystawiania do piersi, może maluch się rozkręci. Ale czujna lekarka zleciła badania obrazowe główki dziecka. Właśnie przyszedł opis, a my nie wiedziałyśmy, gdzie się podziać. Wada rozwojowa, zespół genetyczny. W małej czarnej główce nie ma tych części mózgu, które być tam powinny. Po prostu nigdy się nie wykształciły.

– Czy to się da wyleczyć? Czy można mu coś przeszczepić, dołożyć? Przecież wy wszystko tu umiecie – prosiła kobieta.
– Nie – odpowiadała lekarka – tego nigdy nie da się wyleczyć.
– Jak to możliwe? Przecież całą ciążę o siebie dbałam, brałam witaminy. Chodziłam do prywatnego lekarza, mam wszystkie USG. Przecież wszystko było w porządku.
– Proszę pokazać te USG. Proszę pani, nigdy nie było w porządku. Pani synek nigdy nie rozwijał się prawidłowo.

Reklama