Najmocniejszych argumentów na rzecz edukacji seksualnej dostarczają dziś posłowie, którzy pewnej wiedzy ze szkół raczej nie wynieśli. W roli ekspertów od aborcji i kobiecego ciała widzą się dziś zwłaszcza politycy PiS, z prezesem tej partii na czele. W ostatnich tygodniach rządzący dzielili się opiniami, które z medycznego i czysto humanistycznego punktu widzenia należałoby uznać za co najmniej kontrowersyjne. Podobny ton pobrzmiewa w stanowczych deklaracjach ruchów pro-life, swoje dorzucają wreszcie hierarchowie Kościoła, już do reszty dezorientując opinię publiczną.
A debata o aborcji bez faktów staje się niemożliwa. Podobnie jak dekonstrukcja mitów. Spróbujmy więc.
Mit 1. Podczas gwałtu nie dochodzi do zapłodnienia z powodu stresu kobiety.
Najpierw posłanka PiS Krystyna Pawłowicz stwierdziła, że przypadki poczęcia dzieci z gwałtu zdarzają się bardzo rzadko. Potem abp Henryk Hoser oszacował, że „tych przypadków nie ma wiele”, bo „fizjologia, która jest narażona na tak ogromny stres, działa w sposób przeciwny możliwości zapłodnienia”. – W rzeczywistości stres jest w stanie zwiększyć odsetek ciąż u kobiet zgwałconych, a nie zmniejszyć, bo to silny bodziec, który może przyspieszać owulację, o ile kobieta jest w okresie przedowulacyjnym – tłumaczy położnik dr Grzegorz Południewski. Potwierdzają to badania Juana Tarina, Toshio Hamatani i Antoniego Cano z 2010 r. Owulacja jest z reguły spontaniczna i następuje regularnie co 26–30 dni. Pod wpływem silnego stresu owulacja może zostać wywołana wcześniej. Z kolei długotrwały, utrzymujący się stres doprowadza do sytuacji odwrotnej – do zatrzymania owulacji (a także menstruacji) i tym samym funkcji reprodukcyjnych kobiety. Istnieją też badania, które sugerują, że kobiety podczas owulacji częściej padają ofiarą gwałtów.