Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Dom dobry, dom zły

Szpital psychiatryczny o bardzo ponurej przeszłości

Droga główna obrzyckiego kompleksu: 516 m od bramy do prosektorium Droga główna obrzyckiego kompleksu: 516 m od bramy do prosektorium Stanisław Ciok / Polityka
Szpital psychiatryczny w Obrzycach pod Międzyrzeczem. W listopadowym chłodzie – jakby bezludny, dziwnie cichy. A przecież przez ponad 100 lat szalała tu historia. Wcielała w życie swe utopie i swe barbarzyństwa.
Obrzyce: szpital na 50 ha, pod dwudziestoma dachami, spięty dwunastoma km drógStanisław Ciok/Polityka Obrzyce: szpital na 50 ha, pod dwudziestoma dachami, spięty dwunastoma km dróg

Brama, kościół, willa dyrektorska, administracja, wieża ciśnień, kuchnia, pralnia. Maszynownia, warsztaty, kotłownia, magazyn, lodownia. Oddziały – po obu stronach, symetrycznie, w rzędach. Prosektorium. 516 m drogi głównej dzieli bramę od prosektorium. Musieli tędy chodzić. Przenikliwym okiem gospodarza badać całą tę czerwonocegłą niepowściągliwość: wieżyczki, gzymsy, filary, schodki, ornamenty, załomy, zakamarki, daszki, wykusze. O czymś myśleć. Pewnie czasem o człowieku.

4 listopada 1904 r., dr Ludwig Scholz (dyrektor pierwszy)

Dwa dni temu wszystko odbyło się zgodnie z detalicznym planem: uroczyste poświęcenie, oficjalne otwarcie. Nawet litery na bramie ułożyły się w wyjątkowo harmonijny łuk: OBRAWALDE. Ta nazwa się utrwali – urzędowa brzmi 4 Posenenschen Provinzialirrenanstalt Obrawalde bei Meseritz.

Instytut dla psychicznie chorych w Meseritz jest już czwartym w samej tylko prowincji poznańskiej, ale dr Scholz ma nadzieję, że właśnie ten stanie się pomnikiem porządku, higieny, nowoczesnej myśli psychiatrycznej. Ledwie trzy lata minęły, od kiedy władze prowincji wykupiły 114 ha od mieszczanina Jokischa, a projekt zszedł z deski architekta Kublera. Projekt w dużej mierze typowy, ale 4 mln marek pozwoliły na nieprzeciętność. Jakież to zrobiłoby wrażenie na wielkim Filipie Pinelu, ojcu nowoczesnej psychiatrii, który za rewolucji francuskiej uwolnił szaleńców z kajdan. Przez wieki strącani jeszcze za życia w piekło więzień, w Obrawalde znajdą raj. Kobiety w pawilonach po jednej stronie drogi głównej, mężczyźni po drugiej.

Irrenanstalt będzie rządzony przez rozum, racjonalność, rachunek. Został pomyślany jako całkowicie samowystarczalny: własna sieć ciepłownicza, wodociągowa, kanalizacyjna, telefoniczna. Pobudowano już wille lekarskie i wioskę pielęgniarską (po latach ludzie będą na te szeregówki mówić: bombonierki).

Polityka 48.2016 (3087) z dnia 22.11.2016; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Dom dobry, dom zły"
Reklama