Maczo zapłaczą
Maczo zapłaczą. Jak się zmienia stosunek Polek do seksu
Jacek Żakowski: – Ale pan bombę wykopał!
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: – Jeśli, to seksbombę.
Albo gender-bombę. Jako mężczyźni możemy sobie współczuć.
Albo musimy się bardziej postarać.
Na moje oko nic raczej nie wskazuje, żebyśmy mogli dać radę.
No, wie pan, to jest rewolucja. Bez ofiar się nie obędzie. Od jakiegoś czasu powtarzam, że zaczęła się trzecia rewolucja seksualna. Pierwszą było pojawienie się tabletki antykoncepcyjnej. Wtedy seks oderwał się od prokreacji.
Lata 60.
Druga to viagra.
Czyli lata 90.
Męski seks uniezależnił się od wieku i zdrowia.
Teraz nic takiego się nie pojawiło.
Pojawiła się nowa świadomość kobiet. Tabu seksualne znika, a pojawia się kobiecy seks jako akceptowana i ceniona przez kobiety wartość. Kobiety w Polsce nareszcie odkryły seks dla siebie. I zaczęły go chcieć dla siebie. Nie dla partnera, nie dla dobra związku, nie w interesie rodziny. Nie z obowiązku, ale dla przyjemności, do której mają prawo.
I to jak radykalnie! W ciągu jednej dekady grupa kobiet uważających, że seks jest bardzo ważny w ich życiu, wzrosła o jedną czwartą.
Ale wciąż seks jest ważny w życiu dla 46 proc. kobiet i dla 61 proc. mężczyzn. Ta różnica maleje, ale wciąż jest duża.
Bo ogólnie potrzeby seksualne rosną. Grupa osób, które przynajmniej raz dziennie mają ochotę na seks, wzrosła prawie trzykrotnie w ciągu 10 lat. Dziś należy do niej prawie co czwarty dorosły. Ale potrzeby kobiet wzrosły o połowę. A mężczyzn o jedną trzecią. Kobiety deklarują już takie potrzeby, jakie przed dekadą deklarowali mężczyźni.
I wreszcie myślą i mówią o tym bez zahamowań.