Helena od trzech lat jest spakowana. Talerze, sztućce, ubrania ma poupychane po kartonach. Halina (siedem lat czekania) zastanawia się, czy w nowym mieszkaniu będzie musiała biegać do kibelka przez dwa piętra. Agnieszka (sześć lat czekania) marzy, by w nowym domu mieli choć pięć metrów na osobę. Dziś dla siebie, Roberta i trzech synów ma 20 m – razem z kuchnią i łazienką.
Tak w Łodzi czeka na lokal socjalny 5,5 tys. rodzin. W całym kraju: 61 tys. Często to ludzie wyrzuceni z domów za długi. Gminy muszą dać im lokum socjalne, czyli o obniżonym standardzie. Na te nowe domy jeszcze sobie poczekają.
Helena szafę w stołowym od tyłu obłożyła folią, żeby nie wchodził grzyb. Jakby wiedziała, kiedy ją wyrzucą, toby zerwała boazerię, wyłożyła watą szklaną, ułożyła kartongips i nową tapetę. A tak grzyb za szafą rośnie sobie w spokoju. Ostatnio jej piesek pogryzł tapetę. Też nie wymienia. Po co? Zaraz może jej tu nie być.
Mąż Ryszard prowadził zakład samochodowy. Wcześniej mieszkali w bloku. Po wylewie męża przenieśli się do mieszkania socjalnego. Helena przez chore nogi mogła pracować tylko w domu. Żeby zarobić 700 zł, składała 25 200 zamków do pralek w miesiącu. Ale zlecenie się skończyło.
Prawo do zwykłego domu
A wydatki rosły. Cewnik dla męża: 5 zł sztuka (zakłada się rano i wieczorem). Pampersy 100 zł miesięcznie, do tego leki – 300 zł.Prąd, gaz, węgiel. Czynsz to już było za dużo. I tak zadłużyli mieszkanie na 1,3 tys. zł. Z odsetkami zrobiło się 3 tys. zł. Dostali eksmisję. Sąd przyznał im jednak prawo do lokalu socjalnego. Gdyby miesięcznie mieli chociaż z tysiąc, to na pewno by długu nie było.