Po ptakach. I po dzikach
Polowania: kolejny etap działań ministra Szyszki
Minister środowiska (dobrze, że już wcześniej zrezygnowano z „ochrony” w nazwie resortu), nie przerywając wycinki Puszczy Białowieskiej, zezwolił właśnie na nocne polowania na dziki z użyciem noktowizyjnych i termowizyjnych urządzeń optycznych. Oraz na wykonywanie w jednym obwodzie łowieckim, w tym samym czasie, polowania indywidualnego i zbiorowego. Do konsultacji skierowano kolejne rozporządzenie dopuszczające zabijanie dzików przez cały rok, co oznacza, że będzie można strzelać do loch ciężarnych i samic z młodymi. Minister środowiska publicznie podkreśla, że „tradycję łowiecką ma wyssaną z mlekiem matki”, więc ta sama nowelizacja przewiduje wydłużenie okresu polowania na jelenie i daniele.
Pogromem w pomór
Trwają też przymiarki do zezwolenia na odstrzał łosi i ustanowienie szakala złocistego gatunkiem łownym. – Podobnie jak w przypadku wycinki w Puszczy Białowieskiej nastawienie ministerstwa jest czysto eksploatacyjne – mówi profesor Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. Eksploatacyjne, acz w komentarzach, które pojawiły się w prorządowych mediach, podlane patriotycznym sosem. Wszak przyroda ma „przede wszystkim służyć człowiekowi”, a „Polski Związek Łowiecki, polski Kościół i polskie Lasy są jedyną ostoją polskości” – jak twierdzi ksiądz Duszkiewicz, kapelan myśliwych i przyjaciel ministra Szyszki, związany z Radiem Maryja.
Oficjalne uzasadnienie strzelania do dzików bez ograniczeń jest podobne do tłumaczenia konieczności wycinania w pień Puszczy Białowieskiej. Drzewa zaatakował pasożyt, kornik drukarz, a dziki – wirus afrykańskiego pomoru świń (ASF). Minister zatem jest zdania, że trzeba maksymalnie ograniczyć populację dzików.