Zanosi się na przełom w sferze ochrony zwierząt: do Sejmu trafił projekt ustawy znacznie zaostrzający kulawe u nas i bardzo liberalne prawo. W tej dziedzinie daleko nam wciąż do rozwiniętych krajów Europy, daleko do podmiotowego traktowania zwierząt i myślenia o nich jako i istotach odczuwających ból, cierpienie, strach i rozpacz.
Optymizm rozbudza fakt, że nowe prawo popiera Jarosław Kaczyński. Wszechmocny, chciałoby się powiedzieć. To Jarosław Kaczyński interweniował w sprawie odstrzału łosi i pisowski minister środowiska Jan Szyszko wycofał zgodę na odstrzał tych zwierząt. Kaczyński jest znanym miłośnikiem zwierząt, nie na odległość, bo sam zawsze miał zwierzęta, bardziej czy mniej słynne koty, i nic sobie nie robił z żartów, jakie go z tej okazji spotykały. Jakby kot był zwierzęciem w jakiś sposób gorszym od psa czy konia i wartym wyśmiania.
PiS narazi się elektoratowi na wsi?
Zresztą były to istoty przygarnięte z nieszczęścia i biedy, znajdki, co tym bardziej określa stosunek Kaczyńskiego do zwierząt. Popierając ustawę, prezes PiS zapewne narazi się swemu elektoratowi wiejskiemu, ale jak widać, postanowił nie kierować się politycznym koniunkturalizmem.
Zgodnie z nowym prawem psy nie będą mogły być trzymane na łańcuchu (w okresie przejściowym łańcuch musi być przedłużony do 5 metrów), lecz w kojcach czy za ogrodzeniem. Życie wiejskich psów odmieniłoby to w sposób rewolucyjny. Spędzanie życia na łańcuchu to przecież straszny los. Oczywiście, teraz więcej odpowiedzialności spadłoby na właściciela, który musi psu zapewnić spacery… Ale przecież wieś się zmienia, skoro domy piękne, ozdobne krzewy w ogrodach, auto na podjeździe, to psa trzeba traktować godnie. To, że się nie da, że to wymaga więcej zachodu, nie może być wciąż argumentem na niekorzyść psów.
Będzie też obowiązek czipowania psów. To wspaniała nowina, zapobiegnie bezdomności, bo łatwo będzie ustalić, kto jest właścicielem zwierzęcia porzuconego czy maltretowanego. Znawcy tematu przypominają jednak, że można będzie to zrealizować, jeśli powstanie centralny rejestr oznaczeń.
Jest też w nowym projekcie zakaz używania zwierząt w cyrkach, o co ich obrońcy walczyli od lat. Tresowanie zwierząt to nie tylko ich cierpienie i ból, strach, życie w ciągłym stresie. To także marne wpływy wychowawcze, a cyrki odwiedzają zwłaszcza dzieci. Już dziś wiele miast zakazuje cyrkowych spektakli ze zwierzętami na swoim terenie, a to pokazuje, że zmienia się świadomość również na tym polu.
Jest wreszcie w projekcie zakaz hodowli zwierząt z przeznaczeniem na futra, z wyłączeniem królików, które hoduje się również na mięso. Byłby to prawdziwy przełom. Sława okrucieństwa, jakie dzieje się w hodowlach zwierząt futerkowych, obraz ich cierpienia, każe się zastanowić nad tym, czy mamy prawo jako ludzie skazywać je na taki los, czy mamy prawo zadawać tyle bólu dla naszej próżności wyłącznie.
Pozostaje pytanie, jakie prawo wyjdzie z Sejmu, na ile uda się projekt obronić, bo z pewnością trzeba będzie go bronić ze wszystkich sił. Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński użyje swego autorytetu, by wesprzeć jego zapisy. I że większość sejmowa PiS wykaże się partyjną dyscypliną, by wesprzeć swego lidera.