Występ Jarosława Kaczyńskiego w spocie Vivy!, organizacji kojarzącej się z ekologami i lewicą, gdzie opowiedział się za zakazem hodowli zwierząt na futra (najbardziej kontrowersyjny punkt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt), sprawił, że obrońcy braci mniejszych uwierzyli, że tym razem się uda. A już złożenie podpisu pod projektem noweli (to dopiero trzecia inicjatywa, jaką Jarosław Kaczyński zaszczycił osobistym poparciem) i wreszcie przekazanie słynnego „Atlasu kotów”, z odręczną dedykacją prezesa „dla przyjaciół zwierząt”, na licytację na rzecz Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (poszedł za 25 300 zł) wywołały wśród obrońców zwierząt prawdziwą euforię. A na prawicy, wśród części PiS, oburzenie. Chodzi o nowelizację istniejącego już prawa. 6 listopada 2017 r. grupa posłów PiS złożyła projekt w Sejmie.
Posłowie nie dobijają
W sprawie zakazu hodowli zwierząt futerkowych podziały nie przebiegają według linii partyjnych. Senator Waldemar Bonkowski (PiS) gest swojego prezesa uznał za „wyznawanie ideologii lewaków” i nie jest w stanie pojąć, dlaczego PiS „godzi się na kompromis aborcyjny, a z wielką determinacją wprowadza w życie radykalne postulaty obrońców zwierząt i tzw. ekologów”, które stoją w rażącej sprzeczności z interesem gospodarki, wolności obywatelskich i ideałów konserwatywnej tradycji polskiej.