Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Listy od M.

Za co Polkę skazano w Irlandii na dożywocie?

28 lipca 2016 r. wysoki sąd irlandzki orzeka bezwzględne dożywocie dla Marty Herdy za morderstwo z premedytacją. 28 lipca 2016 r. wysoki sąd irlandzki orzeka bezwzględne dożywocie dla Marty Herdy za morderstwo z premedytacją. chatri2513 / Smarterpix/PantherMedia
O dwóch zdaniach angielskich, jednym polskim groszu, węgierskim zauroczeniu i irlandzkim dożywociu.
Marta Herda jeszcze na wolności. Wyrok dożywocia, na jaki skazał ją irlandzki sąd, budzi międzynarodowe kontrowersje.Archiwum prywatne Marta Herda jeszcze na wolności. Wyrok dożywocia, na jaki skazał ją irlandzki sąd, budzi międzynarodowe kontrowersje.

Nie można powiedzieć, więzienie Dochas w Dublinie, mimo że o zaostrzonym rygorze, zdało się matce osadzonej Marty Herdy całkiem przytulne. Raz pozwolono jej zwiedzić celę, w której urządzono córkę przymusowo. Miniaturowa jak babcina izdebka. Żadnych krat. Łóżeczko, regalik, stoliczek kawowy, wnęka na kibelek z ruchomymi drzwiami pośrodku futryny, przypominającymi te z filmów o kowbojach. Tłumaczony z irlandzkiego jadłospis uspokajał, że przynajmniej nie siedzi na głodno. I zielony groszek, i ryba, i kurczak pieczony, czasem coś na słodko.

Mimo powyższych komfortów matka, nieobyta zagranicznie, uprasza wysoki irlandzki sąd, by się zlitował i uwolnił dzieciaczynę z tej dożywotniej emigracji. Nie zabiłaby komara, a cóż dopiero kolegę z pracy. Tłumaczone matce tabloidy piszą, że Ice Queen Killer, czyli (to o córce) Zimna Królowa Morderczyni, nie chciała Węgra, więc zamordowała go z premedytacją przy użyciu auta i wody w zatoce.

To, co kończy się teraz w dublińskiej przytulnej celi, zaczęło się całkiem zwyczajnie. W lubelskim busie na lotnisko.

Zdania angielskie

Jest lato 2006 r. Marta, uczennica szkoły dla pracowników socjalnych, planuje stanąć finansowo na nogi w dwa miesiące i z końcem wakacji przylecieć z powrotem. Będąca już na miejscu koleżanka radzi nie przejmować się brakiem języka. Opanuje na bieżąco. Zresztą na zapleczach wystarcza praktyczny roboczy, bez czasowych niuansów.

Pracowitej Marcie idzie tak spektakularnie w euro, że już nie wraca do domu. Podczas odwiedzin zauważało się, iż do czegoś dochodzi. Zajmuje pokoik w ceglanym domu, wynajętym wspólnie z równie zapracowaną emigracją. W pokoiku – jak to dziewczyna – kwiatki na parapecie, miniaturowy piesek o imieniu Figa. Na podjeździe wypielęgnowany samochód marki Passat, na który odkłada sobie od ust pięć lat.

Polityka 50.2017 (3140) z dnia 12.12.2017; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Listy od M."
Reklama