Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ustawa zakazująca aborcji i inne nowe fronty walki o prawa kobiet

Czarny protest Czarny protest JohnBob & Sophie Art / Facebook
Nawet jeśli z jakichś powodów posłowie nie zrobią biskupom prezentu z ustawy zakazującej aborcji z powodu wad płodu, radykałowie nie próżnowali.

Ustawa Kai Godek, zakazująca aborcji z powodu wad płodu, skierowana do dalszych prac przez komisję sprawiedliwości i praw człowieka i – być może – głosowana już na najbliższym posiedzeniu Sejmu to niejedyny front walki o prawa kobiet.

Nawet bowiem, jeśli z jakichś powodów posłowie zawahają się czy też przestraszą zapowiadanych na piątek protestów i nie zrobią biskupom prezentu z ustawy, radykałowie nie próżnowali. Swoją wojnę światopoglądową prowadzą znacznie szerzej. Są jeszcze przynajmniej dwie drogi, którymi rzeczywistość prawna może się zmienić – prócz ustawy Kai Godek.

Ograniczone prawa pacjentki

Pierwsza to prawa pacjenta. Ordo Iuris, ta sama instytucja, która dwa lata temu próbowała przeforsować karanie kobiety więzieniem za aborcję, pogrzebała też w tej dziedzinie. Zgodnie z projektem innej ustawy, też złożonej w Sejmie, dobro kobiety nie może być przez lekarza przedkładane nad dobro zarodka. Pomagając kobiecie, lekarz będzie miał obowiązek na równi potraktować prawa płodu. Co oznacza, że jeśli coś może zarodkowi zaszkodzić, będzie miał obowiązek (w ustawie mówi się raczej o prawie) odstąpić od leczenia.

W świetle takiej ustawy historia z Piły, gdy zmarła młoda kobieta, byłaby uznana za właściwą. W tamtej historii lekarze odmawiali pacjentce w czwartym miesiącu ciąży kolonoskopii, choć narzekała na potworny ból. I ona, i jej rodzina prosiła o pomoc. Lekarz miał wręcz dodać, że kobieta zbyt martwi się własną d..., a powinna dzieckiem. Skończyło się zgonem młodej kobiety.

Wolność kobiet mniej ważna

A jeśli nie tą drogą – jest jeszcze Trybunał Konstytucyjny.

Reklama